Czy ktoś jeszcze pamięta poziom 76 jenów za dolara amerykańskiego, przy którym to poziomie los japońskich eksporterów wydawał się przesądzony? Upłynęły blisko dwa lata, a kurs znalazł się na poziomie 96 jenów za dolara, trend jest mocny. Nie na jenie chciałbym jednak skupić uwagę. Wzrok kieruję na japońskich eksporterów. Co prawda Warren Buffett już przeszło rok temu stawiał mocno na Japonię, ale my nie jesteśmy Buffettem i możemy mieć poślizg. Zresztą Buffett stawiał na Japonię jako taką, a ja chciałbym postawić konkretnie na eksporterów. Powszechną prawdą jest, że słaba lokalna waluta jest wodą na młyn dla eksporterów.
Do niedawna japoński eksport przegrywał z koreańskim (Samsung, LG Electronics), ale ostatnio widzimy umacnianie wona, co dodatkowo działa na korzyść japońskich firm. Zwłaszcza w obszarze elektroniki japońskie spółki wyglądały słabo w 2012 roku. Jednak przez ostatni miesiąc widoczny jest wzrost kursów tych spółek, np. Sony Corp. +42 proc., Panasonic Corp. +29 proc. Przed tymi spółkami jeszcze długa druga do odbudowy wyników, jednak kiedy poznamy fakty, będą już one dawno zdyskontowane przez giełdy. Ktoś powie, że ciężko zainwestować w Japonii – po co inwestować w Japonii, przecież cała masa japońskich spółek notowana jest na NYSE w USA.