Przede wszystkim z samego rana zakończyło się, ostatnie pod przewodnictwem Glenna Stevensa, posiedzenie Banku Australii. Zgodnie z powszechnymi oczekiwaniami bankierzy z RBA zdecydowali się pozostawić główną stopę procentową na niezmienionym poziomie (1.5%), co ich zdaniem jest zbieżne z obecną kondycją gospodarki oraz przekonaniem, że inflacja z czasem powinna poruszać się w kierunku celu (jednak przez jakiś czas może pozostać niska). Perspektywom polityki monetarnej Banku Australii warto poświęcić trochę miejsca. Jak wynika z dzisiejszego komunikatu, kolejny krok w dużej mierze uzależniony będzie od nadchodzących danych. Oczywiście w centrum uwagi będą tu dane dotyczące poziomu cen (odczyt inflacji CPI za trzeci kwartał poznamy dopiero 26 października). Biorąc pod uwagę relatywnie stabilny wzrost gospodarczy (w nocy poznamy dane PKB za drugi kwartał) oraz neutralne nastawienie bankierów co do sytuacji na rynku nieruchomości (w komunikacie mowa jest jedynie o „umiarkowanym wzroście cen") czynnikiem, który może przekonać RBA do utrzymania gołębiego nastawienia i ewentualnego luzowania jeszcze w tym roku może być sytuacja na rynku walutowym. Dzisiejsza decyzja przynosi wzrost o ponad pół figury i kurs AUDUSD porusza się już w pobliżu 0.7650 kierując się w stronę ostatnich maksimów na 0.7760. Wydaje się, że ten argument może być niewystarczający do trzeciego już cięcia stóp procentowych przez Bank Australii w 2016 roku, gdyż członkowie RBA będą chcieli zostawić sobie pewną przestrzeń do przyszłego dostosowywania polityki monetarnej jeśli zajdzie taka potrzeba. Biorąc pod uwagę obecną wycenę rynku, który zakłada, że istnieje około 40% szans na kolejne cięcie w tym roku, można wnioskować, że australijska waluta ma jeszcze przestrzeń do umocnienia. Odbicie z rejonów lipcowych minimów kontynuuje kurs AUDNZD, który o poranku wraca powyżej poziomu 1.04. Dzieje się to pomimo, iż druga z walut antypodów również pozostaje silna. Dane z rynku nieruchomości (ceny wzrosły w sierpniu o ponad 14% w ujęciu rok do roku) sugerują, że ten czynnik będzie wstrzymywał RBNZ przed dalszym luzowaniem polityki. Na większą zmienność nowozelandzkiej waluty wpłynie także dzisiejsza aukcja mleka w proszku, która pokaże czy wyraźny wzrost cen tego surowca będzie kontynuowany.
W kontekście danych z USA na pierwszy plan dzisiaj wysuwa się odczyt indeksu ISM dla usług za sierpień, który poznamy o godzinie 16:00. Główny odczyt za lipiec nieco rozczarował, jednak najważniejsze komponenty zatarły złe wrażenie. Szczególnie wysokie poziomy aktywności biznesowej i subindeksu nowych zamówień sugerowały, że gospodarka jest na właściwej ścieżce. Pewnym zmartwieniem dla dolarowych byków mogą być ostatnie rozczarowujące dane dotyczące sprzedaży detalicznej. Rynek oczekuje spadku o 0.5 pkt w ujęciu miesiąc do miesiąca i odczytu na poziomie 55 pkt. Po rozczarowaniu indeksu ISM dla przemysłu kolejne słabsze dane mogą się przełożyć na większą słabość dolara i silniejszy impuls na S&P 500 (dzisiaj amerykańscy inwestorzy wracają na rynek po przedłużonym weekendzie). Wydaje się jednak, że kluczowa w kontekście sentymentu dla amerykańskiej waluty będzie dopiero interpretacja piątkowych danych z rynku pracy przez członków Rezerwy Federalnej. W przyszłym tygodniu zaplanowane są między innymi wystąpienia Williamsa (Fed z San Francisco), Rosengrena (Fed z Bostonu) i Lockharta (Fed z Atlanty) i to one w dużej mierze powinny wpłynąć na rynkową wycenę polityki Fed (podwyżka na wrześniowym posiedzeniu jest wyceniana na 32%). Ton na rynku walutowym w tym tygodniu nadawać więc będą doniesienia z innych Banków Centralnych. Już jutro decyzję w sprawie stóp procentowych podejmą RPP oraz Bank Kanady, a w czwartek posiedzenie zakończy ECB.
Jacek Bakoński, Zespół mForex, Dom Maklerski mBanku S.A