Z jednej strony cenom czarnego złota na pewno nie pomaga napięta sytuacja na linii USA–Chiny. Z drugiej stopniowy spadek eksportu irańskiej ropy powoli staje się faktem (w sierpniu eksport wyniósł zaledwie 2,1 mln baryłek na dobę przy możliwościach rzędu 4 mln b./d.). Nowe tegoroczne szczyty osiągnięte w przypadku cen baryłki ropy typu Brent wskazują jednak, że rynek ten zdominowały w ostatnich tygodniach czynniki prowzrostowe.
Silne podbicie cen surowca na poniedziałkowej sesji wynikało w głównej mierze z wyważonej odpowiedzi krajów OPEC na piątkowego tweeta Donalda Trumpa, w którym to amerykański prezydent (zresztą nie po raz pierwszy) apelował do państw kartelu, by zaprzestały uprawiania polityki sztucznego zawyżania cen. Tymczasem retoryka krajów zrzeszonych w OPEC niezmiennie utrzymuje się w „dyplomatycznym" tonie, zgodnie z którym organizacja bierze pod uwagę zwiększenie podaży, jednak nie podaje przy tym większych szczegółów.
Pod koniec czerwca administracja Trumpa poinformowała, że wszystkie firmy powinny wstrzymać import irańskiej ropy wraz z upływem 180-dniowego okresu od momentu podpisania sankcji. W praktyce oznacza to, że w listopadzie spółki importujące surowiec najprawdopodobniej zostaną zmuszone do rezygnacji ze współpracy z Iranem pod groźbą nałożenia kar przez Biały Dom. Prezydent Trump doskonale jednak zdaje sobie sprawę, że rosnące ceny surowca, które notabene stymulowane są w głównej mierze jego decyzją, mogą solidnie zagrozić gospodarce USA.
Należy pamiętać, że polityka celna amerykańskiego prezydenta prowadzi nieuchronnie do wzrostu cen zarówno dóbr importowanych (efekt bezpośredni), jak i produkowanych lokalnie (efekt pośredni). Gdy dodamy do tego rosnące ceny ropy, otrzymujemy receptę na wymykającą się spod kontroli inflację, co dodatkowo następuje na szczycie cyklu koniunkturalnego.
Nie ulega wątpliwości, że wynegocjowanie przez Trumpa wyższej podaży ropy z OPEC może stać się w ostatnim kwar- tale priorytetem. Mogłoby się zatem zdawać, że temat Iranu powinien wywierać efekt krót- kotrwały – w średnim terminie wśród krajów kartelu (pomimo oficjalnych deklaracji) nie bra- kuje takich, które chętnie uzu- pełniłyby ewentualny niedobór ropy. Na pierwszym miejscu w kolejce znajduje się Arabia Saudyjska – w przypadku tego kraju nie tylko chodzi o korzyści wynikające z większej sprzeda- ży, lecz także utrzymanie dob- rych stosunków z USA.