Najlepiej radzą sobie fundusze dłużne uniwersalne. W tej grupie trzy fundusze (AGRO i dwa zarządzane przez Pekao TFI) notują dodatnie stopy zwrotu w skali 12 miesięcy. Choć oczywiście wyniki są rozczarowujące na tle inflacji, to jednak na tle całego rynku (najsłabsze fundusze w tej samej grupie straciły w ciągu roku ponad 20 proc.) robią wrażenie. Mówimy wszak o najgorszym roku na rynku obligacji. Nigdy wcześniej rynek nie zachowywał się tak źle jak obecnie i dotyczy to nie tylko ujęcia lokalnego, ale także globalnego.
Amplituda rocznych wyników funduszy skarbowych w tym czasie sięgała od -0,3 proc. do -15,3 proc., a długoterminowych od -7,5 proc. do... -28,9 proc. W przypadku otwartych funduszy obligacji korporacyjnych było to od 1,5 proc. (na plusie) do -17,8 proc.
Przepis na słabe wyniki nie jest tajemnicą – wystarczyło zapakować portfel w stałokuponowe obligacje skarbowe i liczyć na to, że ten koszmar kiedyś się skończy, wojna nie wybuchnie, „teraz to już nie opłaca się sprzedawać”, „czekamy na odbicie”, „obligacje są najtańsze od x lat”, „warto powiększać pozycje na wyprzedanym rynku” itd.
Znacznie ciekawsze są jednak recepty na dodatnie stopy zwrotu, bo to one wyróżniają się na rynku i wskazują, kto rzeczywiście „umie w obligacje”. Nietrudno się domyśleć, że trzon zwycięskich portfeli tworzą papiery o zmiennym oprocentowaniu opartym o WIBOR. W przypadku funduszy uniwersalnych są to zazwyczaj papiery skarbowe oparte o WIBOR, tzw. wuzetki. Co pół roku wuzetki resetują wysokość kuponu i naliczają go zgodnie z aktualnymi stawkami. Także i tę część rynku dotknęła przecena wynikająca głównie z presji umorzeń, ale krótkoterminowe papiery o zmiennym kuponie najszybciej „łapią kontakt z rzeczywistością”.
Drugą ważną składową są oczywiście obligacje korporacyjne, wśród których dominują obligacje o zmiennym oprocentowaniu. Ryzyko kredytowe jak dotąd nie dopadło papierów korporacyjnych (nikt na Catalyst nie stracił płynności), a ze względu na powszechnie znaną płytkość rynku presja umorzeń, choć ma wpływ na notowania, nie była dotąd bardzo odczuwalna, a w każdym razie nie tak mocno, jak na rynku papierów skarbowych.