Rachunek wystawiany przez inwestorów wzrośnie i założone w ustawie budżetowej 26 mld zł można włożyć między bajki. W 2022 r. zapadają papiery skarbowe warte prawie 145 mld zł i ich refinansowanie podbije koszty obsługi zadłużenia, a minister finansów musi liczyć się z tym, że to dopiero pierwszy rok skokowego wzrostu kosztów. W ustawie na 2022 r. zapisano, że wyniesie on około 2,25 proc. całości zadłużenia, ale wygląda na to, że rzeczywistość będzie znacznie gorsza.

Warto zdawać sobie sprawę, że to właśnie coraz niższe koszty obsługi zadłużenia skłoniły rządy do jego powiększania przez cztery ostatnie dekady. USA przeznaczały na obsługę odsetek około 1,5 proc. PKB, mimo że zadłużenie wzrosło z 30 proc. PKB do ponad 120 proc. PKB. Wzrost kosztów obsługi zadłużenia zainicjuje drogę w odwrotnym kierunku, tak jak w latach 1945–1970.

Opisany przez BI problem wykracza jednak poza konieczność zapłacenia znacznie wyższych kosztów obsługi zadłużenia, autorzy artykułu sugerują, że rząd nie ma wręcz chętnych na zakup obligacji. Polityka ograniczania udziału inwestorów zagranicznych w finansowaniu budżetu (z 40 proc. do 15 proc.) od 2014 r. mści się na rządzie, podobnie jak podatek bankowy i zwolnienie z niego obligacji skarbowych. Banki zapchały swoje bilanse długiem skarbowym i więcej nie są w stanie zmieścić. A kupujący ostatniej szansy – NBP – wystrzelał się z amunicji w 2020 r., kiedy ceny obligacji były akurat najwyższe (nawiasem mówiąc, straty z wyceny tych obligacji muszą być liczone już w dziesiątkach miliardów złotych).

Na rynku obligacji korporacyjnych, taka sytuacja jest śmiertelnie niebezpieczna dla dłużników. Jeśli rentowność rośnie lawinowo, a chętnych do refinansowania brak, los takiego emitenta jest przesądzony – czeka go restrukturyzacja. W przypadku finansów państwa w jego ratowanie mogą włączyć się instytucje krajowe i międzynarodowe o niemal nieograniczonych możliwościach. Trzeba też pamiętać, że poziom zadłużenia naszego budżetu w relacji do PKB jest relatywnie niski, nawet z uwzględnieniem długów gwarantowanych przez SP. Sytuacja może się też radykalnie zmienić, jeśli rząd zdoła przekonać UE do uruchomienia środków funduszu pomocowego na pokrycie kosztów walki z pandemią.

Doświadczenie uczy, że kiedy wiadomości z rynku dotąd tak pomijanego jak obligacje, przedostają się na pierwsze strony gazet, na paniczne decyzje jest już za późno. Takie momenty przybliżają raczej momenty przesilenia. Poziom rynkowego dna (maksymalnej rentowności) wyznaczają jednak dopiero materiały w głównych wydaniach wiadomości.