W tej sytuacji główny oferujący – DM PKO BP – przyjmuje zapisy od 215 tys. zł (50 tys. EUR), co jest powrotem do zniesionych w 2013 r. norm prawnych (wtedy emisje publiczne przeprowadzano głównie na podstawie memorandów, a minimalny zapis nie mógł być niższy niż 50 tys. EUR właśnie). I na jego potrzeby wydzielono osobną emisję wartą 15 mln zł, której warunki nie różnią się od drugiej z nich niczym innym niż poziomem minimalnego zapisu. Druga emisja, warta 25 mln zł, plasowana jest przez konsorcjum trzech niezależnych domów maklerskich (Noble Securities, Michael Strom i DM BOŚ) i tu minimalnego zapisu nie wyznaczono. Po zapisach obie emisje zostaną scalone i będą notowane na Catalyst pod jednym kodem.

Rekomendacja KNF jest jedną z głównych przyczyn załamania rynku pierwotnego publicznych emisji obligacji w II połowie ubiegłego roku (przeprowadzono w niej tylko dwie emisje publiczne), być może nowa konstrukcja przyniesie przełamanie impasu. Nie jest tajemnicą, że to DM PKO BP spisywał się najlepiej jako oferujący duże emisje publiczne, a obejmowali je w znacznym stopniu klienci private bankingu (aby nim zostać, trzeba mieć aktywa warte minimum 1 mln zł). Jeśli formuła się sprawdzi, a KNF nie podniesie poprzeczki po raz kolejny, rynek będzie miał szansę odżyć na nowo, przy czym drobni inwestorzy będą zmuszeni do nawiązania relacji z niezależnymi domami maklerskimi.