Wczorajsza sesja rozpoczęła się obiecująco. Wprawdzie notowania na rynku terminowym ruszyły dokładnie na poziomie zamknięcia z poniedziałku, to jednak dość szybko do głosu doszła podaż, obniżając poziom cen jeszcze przed rozpoczęciem notowań na rynku akcji. Gdy rynek akcji ruszył, przecena była kontynuowana, ale już tylko przez kilka minut. I na tym się skończyło. To, co wyglądało obiecująco i mogło zapowiadać ciekawą sesję, faktycznie ustawiło rozpiętość wahań.
Jeszcze przed 10.00 mieliśmy odbicie, później spadek cen w okolice minimów i ponowne odbicie. Wszystko w przedziale nieco przekraczającym 20 pkt. Końcówka sesji niczego nie zmieniła i nowych ekstremów sesji nie wyznaczono. To chyba dostatecznie jasno pokazuje, że wczorajszym notowaniom bardzo brakowało dynamizmu.
Na wykresie godzinowym wczorajsza sesja wygląda jak zbiór postawionych obok siebie małych świeczek. Sytuacja jest jasna. Popyt wprawdzie zdołał zatrzymać przecenę, ale jednak nie był w stanie podnieść cen w ramach wyraźnego odbicia. Takie zachowanie rynku może oznaczać, że kupujący jeszcze nie palą się do akcji. Wygasanie obrotu w trakcie sesji (na jej początku aktywność graczy była wyraźnie większa) także wskazuje na wstrzymywanie się graczy od zakupów. Wszystko to razem skłania do wniosku, że przecena, jaka rozpoczęła się w poniedziałek, będzie miała swoją kontynuację.
Obecnie rynek zatrzymał się w okolicy szczytu na 1640 pkt. Wygląda na to, że nie będzie to zbyt mocne wsparcie. Skoro wczorajsza konsolidacja ma wskazywać na możliwość dalszego spadku, to znaczy, że należy poszukać innego poziomu, gdzie potencjalnie ceny mogą się zatrzymać. Takim poziomem jest oczywiście ostatnia luka hossy. Można przypuszczać, że w jej okolicy popyt będzie już bardziej aktywny. Ten poziom może być także wyznaczony w inny sposób.
Jeśli bowiem założymy, że wczorajsza konsolidacja tworzy płaską korektę poniedziałkowego spadku, to można przypuszczać, że ta korekta znajduje się mniej więcej w połowie ruchu spadkowego. Zatem spadek cen, jaki nas prawdopodobnie czeka, będzie zbliżony wielkością do ruchu rozpoczętego w poniedziałek, a zakończonego we wtorek rano. To w przybliżeniu daje nam okolice wspomnianej luki hossy. Nie należy zapominać, że zakładamy na razie, że obserwowane obecnie osłabienie jest przejściowe i wzrost cen powróci.