Niewielka relatywnie skala spadku cen w relacji do poprzedzającego ją ruchu wzrostowego sugeruje, że rynek nadal jest pod władaniem sił popytu. Faktem jest jednak, że dziś podaż nie była zbyt wymagającym przeciwnikiem, a więc popyt nie musiał się szczególnie trudzić. Na wnioski jest więc zbyt wcześnie. Podejście w okolice maksimów wydaje się mylące, gdyż nie stał za tym poważny kapitał. Pogłębienie korekty jest nadal możliwe. Zejście pod poziom wsparcia, jakim jest obecnie mała formacja podwójnego dna wykreślona w połowie września prawdopodobnie będzie sygnałem większego spadku cen.