Reklama

Polska słabo wypada pod względem bogactwa i potencjału innowacyjnego

rozmowa z prof. dr. hab. Markiem Garbiczem, wykładowcą m.in. ekonomii rozwoju w Szkole Głównej Handlowej

Publikacja: 26.09.2009 01:31

Polska słabo wypada pod względem bogactwa i potencjału innowacyjnego

Foto: GG Parkiet

[b]Próby konstruowania alternatywnych wobec PKB wskaźników dobrobytu są podejmowane już od dawna. Czy w raporcie komisji Stiglitza jest coś nowego?[/b]

Nie jest tak, że znajdują się tam rzeczy zupełnie nowe, ale mimo to jest to projekt bez precedensu. Przede wszystkim jest tu inspiracja polityczna, która wcześniej nie miała miejsca. Poza tym grupa ekonomistów tworzących komisję jest niezwykle kompetentna. W tym sensie raport stanowi nową jakość. Jest ciekawy szczególnie jako pewien ferment intelektualny. Nawet jeśli większość tez raportu jest znana, to jego autorzy składają pewną syntetyczną propozycję. To nie oznacza, że łatwo będzie cokolwiek zmienić. Główna propozycja, aby przejść od badań nad produkcją do badań nad konsumpcją, jest bardzo trudna do zrealizowania. Jest kosztowna w sensie procedur statystycznych i kłopotliwa dla gospodarstw domowych, które muszą dostarczać dane. Ponadto każda zmiana wskaźnika takiego jak PKB, którego używamy do międzynarodowych porównań, wymagałaby uzgodnień w skali globalnej.

[b]Dotychczas alternatywne wobec PKB wskaźniki traktowano jako istotne szczególnie z punktu widzenia państw rozwijających się. Teraz za inicjatywą odejścia od „obsesji na punkcie PKB” stoi Francja. Wygląda to tak, jakby zachodnie społeczeństwo, które już się dorobiło, chciało dyktować inne cele, niekoniecznie odpowiednie dla słabiej rozwiniętych państw.[/b]

Zgadzam się, ale tylko częściowo. Z jednej strony w raporcie rzeczywiście można się dopatrzyć dominującej perspektywy krajów zamożnych. W przypadku krajów rozwijających się nadal produkcja dóbr jest kluczem do dobrobytu. Bez tego nie da się rozwiązać żadnych ich problemów. Kwestia czasu wolnego ma w tych krajach zupełnie inne znaczenie niż we Francji. Według mnie w raporcie niedostatecznie też zaakcentowano problem pomiaru zasobów kapitału ludzkiego. Gdybyśmy to wzięli pod uwagę, rozpiętości pomiędzy krajami byłyby znacznie większe, niż to wynika z poziomu produkcji. W rękach kilkunastu procent bogatych jest 90 proc. technologii współczesnego świata. Z drugiej strony wydźwięk raportu jest raczej ogólnocywilizacyjny. Mamy tutaj dwa różne problemy, które są aktualne niezależnie od tego, czy myślimy o krajach rozwiniętych czy rozwijających się. Po pierwsze, czy produkcja jest dobrą miarą dobrobytu społecznego? Po drugie, czy my dobrze tę produkcję mierzymy? Nie można pochopnie zrezygnować z PKB, bo to jedyna syntetyczna miara, jaką dysponujemy, i nie ma dla niej równorzędnej alternatywy. Nie jest to jednak perfekcyjna miara dobrobytu, więc poszukiwania są w moim przekonaniu absolutnie potrzebne. Ponadto niektóre kwestie bardzo ważne dla krajów rozwijających się zostały mocno podkreślone: np. kwestia nierówności społecznych.

[b]Czy zgadza się Pan z tezą, że „fetyszyzację” PKB można uważać za jedną z przyczyn kryzysu?[/b]

Reklama
Reklama

Jestem trochę sceptyczny. To, jak mierzymy dochód czy zamożność, nie ma z kryzysem wiele wspólnego. Ze zwolennikami tej tezy mogę się zgodzić w jednym aspekcie. W ostatnich kilkunastu latach mieliśmy do czynienia z hipertrofią (przerostem – red.) sektora finansowego. Zyski amerykańskiego sektora usług finansowych od lat 90. XX wieku stanowiły ponad 30 proc. zysków w całej gospodarce USA, a niekiedy nawet około 40 proc. Z dzisiejszej perspektywy, gdy część produkcji tych usług okazała się – delikatnie mówiąc – mało użyteczna, można więc powiedzieć, że takie statystyki jak PKB, do których te usługi się wliczają, trochę nas zaślepiły

[b]Jak ocenia Pan poziom rozwoju Polski, patrząc z perspektywy innych wskaźników niż PKB?[/b]

Gdybyśmy przyjęli propozycje zawarte w raporcie, to może nie obsunęlibyśmy się w rankingach, ale na pewno rozpiętości pomiędzy krajami by się pogłębiły. Bylibyśmy dalej, niż nam się wydaje, że jesteśmy. Wskazałbym na dwa powody. Jeden dotyczy włączenia do pomiaru konsumpcji nie tylko bieżącego strumienia produkcji, ale też zakumulowanego bogactwa gospodarstw domowych. Przykładowo Irlandia prześcignęła Wielką Brytanię pod względem PKB na głowę, ale jeśli włączyć również zakumulowane bogactwo tej drugiej, to według mnie byłaby przed Irlandią. My jesteśmy w pozycji Irlandii. Wystarczy wskazać na nasze słynne autostrady czy zasoby mieszkaniowe. Drugi aspekt, który nas ciągnie w dół, to wspomniany potencjał innowacyjny. Jest on u nas przeraźliwie niski.

Komentarze
Plan pokojowy w centrum uwagi
Komentarze
Bitcoin w tarapatach
Komentarze
Co dalej z hashrate bitcoina?
Komentarze
Ulga na Wall Street, presja na USD
Komentarze
Kierunek jest jeden
Komentarze
Zmienny kupon liczony inaczej
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama