[b]Próby konstruowania alternatywnych wobec PKB wskaźników dobrobytu są podejmowane już od dawna. Czy w raporcie komisji Stiglitza jest coś nowego?[/b]
Nie jest tak, że znajdują się tam rzeczy zupełnie nowe, ale mimo to jest to projekt bez precedensu. Przede wszystkim jest tu inspiracja polityczna, która wcześniej nie miała miejsca. Poza tym grupa ekonomistów tworzących komisję jest niezwykle kompetentna. W tym sensie raport stanowi nową jakość. Jest ciekawy szczególnie jako pewien ferment intelektualny. Nawet jeśli większość tez raportu jest znana, to jego autorzy składają pewną syntetyczną propozycję. To nie oznacza, że łatwo będzie cokolwiek zmienić. Główna propozycja, aby przejść od badań nad produkcją do badań nad konsumpcją, jest bardzo trudna do zrealizowania. Jest kosztowna w sensie procedur statystycznych i kłopotliwa dla gospodarstw domowych, które muszą dostarczać dane. Ponadto każda zmiana wskaźnika takiego jak PKB, którego używamy do międzynarodowych porównań, wymagałaby uzgodnień w skali globalnej.
[b]Dotychczas alternatywne wobec PKB wskaźniki traktowano jako istotne szczególnie z punktu widzenia państw rozwijających się. Teraz za inicjatywą odejścia od „obsesji na punkcie PKB” stoi Francja. Wygląda to tak, jakby zachodnie społeczeństwo, które już się dorobiło, chciało dyktować inne cele, niekoniecznie odpowiednie dla słabiej rozwiniętych państw.[/b]
Zgadzam się, ale tylko częściowo. Z jednej strony w raporcie rzeczywiście można się dopatrzyć dominującej perspektywy krajów zamożnych. W przypadku krajów rozwijających się nadal produkcja dóbr jest kluczem do dobrobytu. Bez tego nie da się rozwiązać żadnych ich problemów. Kwestia czasu wolnego ma w tych krajach zupełnie inne znaczenie niż we Francji. Według mnie w raporcie niedostatecznie też zaakcentowano problem pomiaru zasobów kapitału ludzkiego. Gdybyśmy to wzięli pod uwagę, rozpiętości pomiędzy krajami byłyby znacznie większe, niż to wynika z poziomu produkcji. W rękach kilkunastu procent bogatych jest 90 proc. technologii współczesnego świata. Z drugiej strony wydźwięk raportu jest raczej ogólnocywilizacyjny. Mamy tutaj dwa różne problemy, które są aktualne niezależnie od tego, czy myślimy o krajach rozwiniętych czy rozwijających się. Po pierwsze, czy produkcja jest dobrą miarą dobrobytu społecznego? Po drugie, czy my dobrze tę produkcję mierzymy? Nie można pochopnie zrezygnować z PKB, bo to jedyna syntetyczna miara, jaką dysponujemy, i nie ma dla niej równorzędnej alternatywy. Nie jest to jednak perfekcyjna miara dobrobytu, więc poszukiwania są w moim przekonaniu absolutnie potrzebne. Ponadto niektóre kwestie bardzo ważne dla krajów rozwijających się zostały mocno podkreślone: np. kwestia nierówności społecznych.
[b]Czy zgadza się Pan z tezą, że „fetyszyzację” PKB można uważać za jedną z przyczyn kryzysu?[/b]