Jedynym godnym uwagi wydarzeniem wczorajszych notowań za oceanem może być fakt, że podejście w okolice poprzednich szczytów nie przełożyło się na wyznaczenie nowych wraz z mocnym atakiem popytu. Oczywiście swój udział brały w tym wspomniane wyżej okoliczności i jeszcze jest zbyt wcześnie, by mówić o fiasku strony popytowej, ale mimo wszystko jeśli ktoś liczył na śmiałą akcję to mógł się rozczarować.
Dziś start notowań na warszawskim parkiecie zapewne będzie miał miejsce w okolicy wczorajszego zamknięcia. Rozczarowanie z USA to jedno, ale Nikkei zakończył dzisiejsze notowania wzrostem o 0,6 proc., co być może wpłynie na to, że nie zaczniemy przeceną. Co do reszty sesji to wiele powiedzieć nie można. Jesteśmy wewnątrz konsolidacji, a więc mamy istotną trudność w prognozach. Zmiany nastrojów, które konsolacji towarzyszą, są mylące. Skłaniają do oczekiwania na wybicie bez sugerowania się poszczególnymi ruchami, bo nie mają one znaczenia. Wczoraj bykom się poszczęściło, ale nie oznacza to pewności, że zaraz dojdzie do testu górnego ograniczenia konsolidacji.
Podobnie jak wczoraj, tak i dziś dzień będzie wolny od ważnych publikacji. Jedynie o 11:00 poznamy wartość niemieckiego wskaźnika ZEW, a o 14:00 opublikowana zostanie wartość salda na rachunku bieżącym Polski. Obie zmienne mają niewielkie szanse, by wpłynąć na poziom wycen polskich spółek.