Przybliży, ale nie przesądzi o ataku. Dobry start to nie wszystko. Dziś popyt może doprowadzić do zakończenia tygodnia w bardzo pozytywnych nastrojach. O ile oczywiście poradzi sobie ze wspomnianym oporem. Zatem nie wystarczy tu tylko dobry początek, ale ceny muszą dalej rosnąć, by w końcu doszło do ataku na opór i co ważniejsze, dalszej zwyżki już nad newralgicznym poziomem, by wyjście było wiarygodne. A może wymagamy od kupujących zbyt dużo jak na jeden dzień? Sęk w tym, że tylko wyjście nad poziom 2407 pkt. będzie nas interesowało. Jeśli zwyżka się zatrzyma niżej, to nie będzie miało większego znaczenia, czy stanie się to 10, czy 30 pkt. niżej. Efekt będzie taki sam – gracze operujący w średnim terminie będą się zmianom rynkowym jedynie przyglądać.

Wczoraj nastroje na rynkach akcji wyraźnie się poprawiły. Zresztą nie tylko na rynkach akcji. Ogólnie dało się odczuć świeższy powiew akceptacji nieco większego ryzyka, co zaowocowało wzrostem wycen euro, czy funta oraz spadkiem wartości dolara i złota. Poprawa nastrojów dotyczyła nawet koncernu BP, którego cena skoczyła o 12 proc. po silnej przecenie w dniu poprzednim. Jeden z analityków cytowany przez Bloomberga ocenił sytuację następująco: „Wygląda na to, że wzrost gospodarczy dynamizuje się w Chinach i Japonii podczas gdy sytuacja w Europie nie jest aż tak zła, jak się obawialiśmy”. Jak widać, nawet w ocenie makro można nagle zmienić front niemal o 180 stopni. No, ale skoro ceny rosną, to nie można przecież tego tłumaczyć tym, że czekają nas trudne czasy cięć wydatków publicznych i walki z deficytami w finansach publicznych, wycofywania pakietów stymulacyjnych i w końcu fazy zacieśniania polityki pieniężnej. To zostawiamy sobie na tłumaczenie, gdy na rynkach ponownie pojawią się spadki.

Dzisiejsze notowania zostaną urozmaicone przez publikacje danych makro, z których najważniejszą będzie dynamika amerykańskiej sprzedaży detalicznej. Przed 16:00 pojawi się wskaźnik nastrojów konsumentów, a o 16:00 dynamika zapasów przedsiębiorców.