Ze zdawkowej wypowiedzi ministra finansów wynika, że polskie REIT-y nie będą mogły inwestować w mieszkania (inna kwestia, co to znaczy). Są głosy, że politycy powinni stworzyć ramy, a nie decydować, co można, a czego nie. Inni mówią, że jeśli spór o inwestowanie w mieszkania ma zablokować ustawę o REIT-ach, której nie można się doczekać od dekady, to może warto odpuścić...
Myślę, że dyskusja o REIT-ach jest wyolbrzymiona. REIT-y funkcjonują od dziesiątek lat na całym świecie. Zagraniczne REIT-y inwestują na naszym rynku, dzięki czemu mogą oszczędzać emeryci z USA, Singapuru, RPA czy Wielkiej Brytanii. Niepotrzebnie straszy się REIT-ami, bo to naturalne rozwiązanie, które funkcjonuje na wszystkich dużych rynkach kapitałowych na świecie. Oczywiście, nie wszędzie REIT-y mogą inwestować w nieruchomości mieszkaniowe, choć na większości rynków, gdzie nie ma zakazu, nieruchomości mieszkaniowe nie stanowią znaczącego odsetka wszystkich inwestycji. Rynek sam decyduje, że nieruchomości komercyjne są dla niego atrakcyjniejsze.
Biorąc pod uwagę, że już blisko od dekady o REIT-ach rozmawiamy, mieliśmy różne propozycje przepisów, myślę, że nie ma co umierać za część mieszkaniową, chociaż jest mi ona wyjątkowo bliska, ale w pewien sposób rozumiem argumenty pani minister funduszy, dotyczące rynku mieszkaniowego (Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz z Polski 2050 zadeklarowała, że będzie torpedować REIT-y mieszkaniowe – red.).
Czekam na projekt ustawy, bo diabeł tkwi w szczegółach, istotne zaś będzie, czy ten system będzie promowany jako sposób na oszczędzanie na nasze emerytury, bo z tym jest duży problem w Polsce. Powiedzmy też, że REIT-y nie są receptą na wszystko i nie zawsze są skutecznym sposobem na zbieranie środków. Bardzo istotne więc będą szczegółowe zapisy projektu ustawy.
Czy rynek nieruchomości komercyjnych jest rzeczywiście atrakcyjny i, nazwijmy to, bezpieczny? Za nami burzliwe lata i w biurach, i w centrach handlowych. To już nie lata po wstąpieniu do UE, kiedy przez długie lata rynek tylko rósł.
Jak powiedziałem, REIT-y nie są Świętym Graalem rynku, nie sprawią, że wszyscy przesuną tu swoje środki. REIT-y po prostu będą uzupełnieniem, którego potrzebujemy dla rynku kapitałowego. Co do perspektyw nieruchomości komercyjnych, to centra handlowe są dobrym przykładem. Właściwie wszystko, co najgorsze mogło je spotkać, to spotkało. Wprowadzono zakaz handlu w niedziele, w pandemii galerie zamknięto, później wszyscy się spodziewali, że właściwie cały handel przeniesie się do internetu. Dziś centra handlowe w zdecydowanej większości są w pełni wynajęte, ludzie lubią tam przychodzić i wydawać pieniądze, przez co galerie generują bardzo stabilny dochód. Jednocześnie przez to, że mieliśmy zmiany na globalnym rynku, wzrost stóp procentowych to część inwestorów zagranicznych znowu zaczęła traktować Polskę jako rynek rozwijający się – i w to miejsce naturalnie powinny wejść polskie fundusze, które rozumieją specyfikę lokalnego rynku. Spójrzmy na Czechów. Oni nie mają REIT-ów, za to mają fundusze otwarte, które bardzo skutecznie zbierają pieniądze. W I kwartale br. wartość inwestycji w nieruchomości komercyjne w Polsce wyniosła około 600 mln euro, a w tej chwili dyskutowana jest sprzedaż jednego dużego projektu handlowego w Czechach, którego wartość jest podobna i nabywcą będzie prawdopodobnie jeden z kilku czeskich funduszy. To pokazuje, jak silny może być lokalny rynek, jeśli we właściwy sposób jest zorganizowany.