Jeszcze kilka tygodni temu mieli na rachunkach akcje. Jednak – w majestacie prawa – zostali ich pozbawieni. Do naszej redakcji wciąż piszą oburzeni inwestorzy. Czują się oszukani przez spółkę, ale nadal łudzą się, że odzyskają choć część swoich pieniędzy.
Jak do tego doszło? Otóż borykające się z głębokimi problemami CEDC zdecydowało się na plan reorganizacji, który zakłada że będące w obrocie akcje zostaną anulowane. Brzmi to nierealnie, ale według amerykańskiego prawa stanu Delaware – a temu właśnie podlega spółka – taka konstrukcja jest możliwa. W efekcie właścicielem CEDC został Roustam Tariko, a inwestorzy giełdowi pozostali ... z niczym.
Teraz czas postawić kilka pytań. Czy inwestorzy kupując akcje byli świadomi, że taki scenariusz jest możliwy? Teoretycznie – tak. Wymagało to jednak wnikliwej lektury prospektu emisyjnego i analizy przepisów prawnych, którym podlega spółka. Pytanie, czy można wymagać od drobnych graczy, żeby wczytywali się w kilkusetstronicowe dokumenty i wyłapywali niuanse, które potem mogą okazać się tak istotne?