Dyżurnym tematem dyskusji, analiz i prognoz, z jakimi mamy ostatnio do czynienia, jest obniżka stóp procentowych i przewidywania, kiedy i w jakiej skali ona nastąpi. Stopy stały się tematem międzynarodowym. Ich zmiany odgrywają kluczową rolę i budzą ogromne emocje w gospodarce amerykańskiej, japońskiej, polskiej i w eurolandzie. Ostatnie dni pokazały pewne analogie w sytuacji gospodarczej Polski i USA (o ile można takiego porównania dokonać). Obydwa państwa notują ostatnio znaczne spowolnienie gospodarcze, wyrażające się w spadku tempa wzrostu PKB. Obydwa mają również deficyt w handlu zagranicznym. Niestety dla nas, mniej więcej w tym miejscu analogie się kończą, a zaczynają nieprzyjemne różnice. Mianowicie, podczas gdy liczba ludzi bez pracy oscyluje w USA w okolicach bezrobocia naturalnego ? 4,0% ? w Polsce jest bliska 15%. Ponadto Stany Zjednoczone dysponują gigantyczną nadwyżką budżetową, a Polska wysokim deficytem budżetu. Na dodatek w USA reformatorzy gospodarki mają na tyle silną pozycję, że mogą przeprowadzać radykalne zmiany gospodarcze, takie jak obniżka podatków czy zmniejszanie długu publicznego. Natomiast w Polsce takie działania są, niestety, przyjmowane z dezaprobatą lub wręcz piętnowane w imię fałszywie pojmowanego spokoju i sprawiedliwości społecznej. Skutek jest taki, że władze odpowiedzialne za poziom stóp procentowych w USA, gdy jest taka potrzeba, po prostu je obniżają, a RPP, mimo że jest to wskazane, nie może ich obniżyć, ponieważ musi równoważyć nie zawsze rozsądne (z ekonomicznego punktu widzenia) poczynania rządzących.
Maciej Czajkowski
DM BOŚ SA