Wczoraj władze Portugalii puszyły się niczym paw. Stroszyły piórka starają się wielkim ogonem deklaracji i radości z mniejszego od pierwotnych prognoz deficytu za rok 2010 zasłaniać rzeczywistość, która daleka jest od wymarzonej. Władze potwierdzają, że nie zamierzają występować po pomoc do instytucji unijnych, ani MFW oraz dementują plotki na temat tego, że prowadzą już zakulisowe rozmowy na temat formy i wielkości wsparcia. Z pomocą przyszła nawet Hiszpania, która ustami swoich przedstawicieli potwierdza, że Portugalia nie potrzebuje dodatkowego wsparcia i sobie poradzi. O deklaracjach Japonii i Chin, które sygnalizują gotowość zakupów obligacji europejskich także jest głośno. Problem w tym, że te zapewnienia o braku rozmów w sprawie wsparcia miały także miejsce wcześniej, gdy w podobnej sytuacji znalazły się Grecja i Irlandia.
Czy aukcja ustawi sesję? Myślę, że to za dużo powiedziane. Zresztą chyba te pompowanie deklaracji i zapewnień nie pojawiło się, by teraz przegrać sprawę. Jest spora szansa na to, że popyt zgłoszony będzie wystarczający, by uplasować ofertę, choć nie można wykluczyć, że odbędzie się to kosztem ceny. Dramatu bym się jednak nie spodziewał.
Na naszym rynku kluczowe jest za to odbicie, które wczoraj było kreślone. Popyt nie specjalnie się popisał. Dopiero na fixingu udało się podnieść wartość indeksu nad poziom otwarcia i dzięki temu pojawiła się na wykresie dziennym biała świeczka. Technicznie nie jest to wielka zmiana. Ważnym poziomem nadal jest piątkowy szczyt, którego ewentualne pokonanie może być sygnałem powrotu do nastawienia neutralnego. Taka sytuacja pozwoliłaby na ruch powrotny do konsolidacji, z której wykresy wyszły dołem w ubiegłym tygodniu. To jednak daleka droga, a popyt na razie zachowuje się mało przekonująco, by snuć już teraz takie scenariusze.