Po pierwsze dlatego, że notowania w USA ponownie się pojawią, a więc świat finansów znowu będzie się kręcił na najwyższych obrotach. Po drugie, dziś pojawią się już jakieś dane makro. Wprawdzie nie jest to pierwsza liga, ale na bezrybiu i rak ryba. Przynajmniej w budowaniu nadziei na to, że ceny się w końcu ruszą. Bo, że media będą się opierać na tych kiepskich publikacjach to jest pewne. Ostatnio niewiele ciekawego gospodarka światowa wypluwa z siebie. Stąd mielenie w kółko tematów w stylu „urlop zdrowotny” Steva Jobsa. To była wczorajsza wiadomość dnia. Jest to człowiek niebanalny i z ogromnym wypływem na swoją spółkę oraz rozwój sektora technologii. Jednak należy mu się także prawo do prywatności. Nie widzę powodu, by prezes spółki miał się tłumaczyć z tego, na jakie schorzenia cierpi, bo to może pomóc w kalkulacji daty jego śmierci przez chłodnych analityków. Publiczna jest spółka, ale jej prezes, czy nawet właściciel już nie.

Po trzecie, pojawią się także publikacje wyników finansowych. Dziś opublikuje je przed regularną sesją w USA Citigroup (prognoza 8c na akcję), a po sesji pojawią się wyniki m.in. Apple oraz Western Digital.

Po czwarte, konsolidacja. W końcu będzie szansa na wyjście z jej objęć. Większa zmienność będzie sprzyjać rozstrzygnięciu sprawy ostatnio kreślonego trendu bocznego. Pojawią się nowe argumenty, a może i te rozstrzygające, w dyskusji o tym, jaki charakter miał ostatni wzrost cen.