Przywiązuję do niej uwagę z prostej przyczyny. Nie ma niczego innego, o czym warto pisać. Rynek znajduje się w trendzie spadkowym i obecne poziomy są zbliżone do minimów tego trendu. W dodatku pojawiła się luka bessy, która sama w sobie jest sygnałem słabości popytu. Teraz ta słabość jest jakby potwierdzana tym, że luki nie da się zamknąć. Podejmowanie prób wzrostu i powrotu do poziomów notowań z piątku przed tygodniem jest godne uwagi, ale skoro ceny nie rosną, to znaczy, że popyt, który tych prób dokonuje, pozostaje za słaby w stosunku do obecnej podaży. Wczoraj obu stronom zabrakło sił. Mały obrót wskazuje, że popyt był niewielki, co tylko potwierdza, że na razie nie ma determinacji, by walczyć z oporem. Trwa mała konsolidacja.
Być może ma to coś wspólnego z trwającym obecnie procesem rolowania pozycji. Już jutro wygasa seria wrześniowa kontraktów, a więc obserwujemy zamianę pozycji z września na grudzień. Taki proces lepiej przeprowadzać na w miarę stabilnym rynku.
Dziś jest ostatni dzień na to, by zrolować pozycje. Jutrzejsza sesja, jako ostatnia, zwłaszcza w swojej końcowej fazie, może być nieco dziwna i chyba nie ma sensu narażać swojego kapitału na zawirowania. Dobrym momentem do dokonania rolowania jest ostatni fixing. Wtedy można zamknąć to, co się ma na wrześniowej sesji i otworzyć analogiczną pozycję na serii grudniowej.
Wydawać by się mogło, że dwa dni prób zamknięcia luki to wystarczający czas i skoro popyt nie dał sobie rady, to podaż może spokojnie przystąpić do akcji. Tymczasem wczorajsza końcówka notowań wcale nie wyglądała jak przejaw rezygnacji kupujących. Stąd przypuszczenie, że i dziś możemy być świadkami kolejnej próby zamknięcia luki. A jak się uda?
Jak się uda, to będzie to sygnał, że rosną szanse na dalsze kreślenie korekty wzrostowej po spadku z początku sierpnia. Luka ma więc znaczenie dla zmian w krótkim terminie. W żadnym wypadku nie należy jej uznawać za sygnał w średnim terminie. To byłoby przedwczesne.