Wczorajsza sesja w Stanach? Podtrzymana została zwyżka cen, jakiej byliśmy świadkami w chwili zakończenia notowań na GPW. Indeks przemysłowy Dow Jones zyskał 0,16 proc., S&P500 wzrósł o 0,23 proc., a Nasdaq o 0,74 proc. Skala zwyżki może nie jest wielka, ale mimo to udało się osiągnąć poziomy najwyższe od trzech miesięcy. Powody takiej zmiany? W komentarzach dominują ogólniki. Rynek podobno oczekuje aktywności po stronie europejskich decydentów. Moim zdaniem to tylko wierszówkowa zapchajdziura. Europą można tłumaczyć wszystko. Moim zdaniem zmian mniejszych niż 1 proc., a tym bardziej mniejszych niż 0,5 proc. nie ma sensu tłumaczyć pojedynczym czynnikiem. Tym bardziej, jeśli jest on tak niekonkretny. Przyjmijmy, że wczorajsza sesja była prostą próbą kontynuacji zwyżek z końca ubiegłego tygodnia.
Wczorajszy ruch na naszym rynku miał podobny charakter. Wczoraj ceny doszły do okolicy lipcowego szczytu i dziś popyt będzie miał okazję spróbować ten szczyt pokonać. Wynik tej próby może mieć wpływ na przebieg notowań w ciągu najbliższych dni. Wyraźne pokonanie tego oporu sprawi, że rynek może dalej rosnąć, choć istnieje obawa, że skala tego ewentualnego wzrostu nie będzie już duża, gdyż do tej pory rynek nie poddał się większej korekcie. Brak sukcesu byków przy szczycie z lipca może przełożyć się na falę osłabienia, która będzie właśnie taką większą korektą. Spadek pod poziom minimum z ostatniego czwartku umożliwiłby poszukiwanie okazji do zmiany kierunku ruchu na wzrostowy. Także i na dzisiejszej sesji sfera makro nie będzie zbyt pomocna w rozstrzygnięciu kwestii kierunku ruchu. W południe poznamy dynamikę zamówień w niemieckim przemyśle i to będzie jedyna publikacja, która może mieć jakiekolwiek znaczenie dla polskiego spekulanta.