Wytłumaczenie tego ruchu wydaje się łatwe. Mimo wszystko warto mieć się na baczności. Jeśli ta zmiana zostanie odebrana jako reakcja na niedzielne wybory, to byłoby to w najlepszym razie uproszczenie, jeśli nie fałsz. Po pierwsze, mamy do czynienia z ruchem trwającym cały dzień, a nie skokiem notowań. Po drugie, trzeba pamiętać kontekst rynkowy. GPW od kilku tygodni przebywa w korekcie po wcześniejszej zwyżce. W tym czasie skala osłabienia była mała. Teraz wzrosła. To właśnie wydaje się mieć kluczowe znaczenie. Skala zwyżki spokojnie się powiększała, gdyż powiększaliśmy korektę. Jeśli odbierać spadek cen jako przejaw niezadowolenia wynikiem wyborów wśród inwestorów, to jaka będzie narracja, gdy indeksy zaczną rosnąć (przecież założenie korekty zakłada również powrót do trendu)? Jaka będzie, gdyby doszło do pojawienia się nowych maksimów trendu, a być może i wyjście na wieloletnie szczyty? To, co dzieje się na warszawskim parkiecie ma mały związek z tym, co dzieje się w polityce. Przynajmniej dziś i w najbliższym czasie. Wynik wyborów prezydenckich nie zmienia aż tak wiele. Kluczem jest wybór do parlamentu, ale do tego czasu możemy być zupełnie w innym miejscu. Nie warto podawać się chwilowym emocjom. Rynek się nie zmienił. Wszystko jest najzupełniej normalne.