Notowania tego surowca rozpoczęły tydzień od znaczących spadków, natomiast w czwartek i piątek cena ropy delikatnie odbiła się na północ. Zmiany cen były w pewnej mierze dyktowane sytuacją techniczną na wykresie ropy naftowej – praktycznie przez cały maj widoczna jest słabość strony popytowej na wykresach cen zarówno ropy naftowej Brent, jak i WTI. Kupujący w ciągu ostatniego miesiąca nie byli w stanie wyprowadzić cen ropy na nowe maksima, które pokonałyby poziom lokalnego szczytu z początku maja. Tym samym pogłębienie korekty spadkowej miało swoje uzasadnienie i nadal notowania ropy znajdują się pod presją podaży.

Wahania nastrojów na rynku ropy naftowej w ostatnich dniach były w dużej mierze wywołane także danymi fundamentalnymi, zwłaszcza tymi dotyczącymi zapasów ropy naftowej w Stanach Zjednoczonych. Jeszcze na początku tygodnia zakładano, że spadną one o niecały milion baryłek, jednak w środę pojawiła się publikacja raportu Amerykańskiego Instytutu Paliw, według której zapasy ropy naftowej we wcześniejszym tygodniu wzrosły. Z kolei dzień później analogiczny raport przedstawił Departament Energii, który wyliczył, że zapasy spadły o 2,8 mln baryłek, a więc nawet bardziej od oczekiwań. W rezultacie po raporcie departamentu notowania ropy wzrosły. Zwyżka ta była nieznaczna, co sugeruje słabość popytu i możliwość pogłębienia spadku cen w kolejnych tygodniach.