Wprawdzie były to praktycznie cały czas poziomy nieco niższe, to jednak oddalenie od poprzedniego zamknięcia było małe. Dopiero w końcowej fazie sesji podaż stała się bardziej aktywna, co zaowocowało spadkiem indeksu pod 2400 pkt. Tym samym można uznać, że wchodzimy w fazę kończącą korektę i wkrótce pojawi się rozstrzygnięcie kwestii najbliższych wsparć. Przypomnę, że z punktu widzenia gracza średnioterminowego kluczowy jest dopiero dołek z połowy marca. Wydaje się jednak, że rynek nie zawędruje aż tak nisko. Ostatnie dni przyniosły nieco emocji i zmienności, ale nie są przyczynkiem do zmiany opinii o perspektywach. Tu wciąż obowiązuje nastawienie pozytywne, a więc takie, które zakłada, że to wzrost cen jest bardziej prawdopodobny niż ich spadek. Inaczej mówiąc, jest większa szansa na pokonanie poziomu oporu niż poziomu wsparcia.

W środę w USA opublikowany został raport ADP zawierający szacunek zmiany liczby etatów w sektorze prywatnym. Mowa jest o wzroście o nieco ponad 200 tys. To stworzyło dobrą podstawę do tego, by nie obawiać się jakiejś negatywnej niespodzianki przy okazji publikacji rządowego raportu o stanie rynku pracy. Kluczem obecnie jest nie tyle zmiana liczby etatów, bo tu niebezpieczeństwa nie widać, ile zmiana tempa wzrostu płac. Na razie płace rosną powoli, a więc nie są czynnikiem wzmagającym presję na wzrost cen konsumenckich, a tej presji powoli wyczekujemy.