Można rzecz, że korekta jest spokojna i nie robi wielkiej szkody. Problem pojawia się jednak, gdy chcielibyśmy wiedzieć, czy ta płytka korekta się już kończy. Wygląda bowiem na to, że to jeszcze nie koniec ruchu osłabiającego wyceny akcji, a więc i kontraktów na główny indeks. Nie chodzi nawet o głębokość ruchu, choć faktem jest, że płytka korekta może się powiększyć bez uszczerbku dla oceny, że trend jest wzrostowy. Argumentem za tym, że rynek może znaleźć się niżej jest relatywnie wysoki poziom optymizmu. To nawet zastanawiające, że nagle większość uwierzyła ze wzrost cen, choć jeszcze miesiąc wcześniej było widoczne powątpiewanie z możliwości popytu. Teraz wg ankiety przeprowadzonej przez SII przewaga optymistów nad pesymistami wynosi ok. 30 pkt. proc. To dużo. Nie rekordowo, ale nie o rekordy tu chodzi. Chodzi o to, że w czasie korekty rynek osiąga ponownie zwątpienie w istniejący trend – wtedy pojawiają się warunki do jego wznowienia. Jak widać, obecnie wątpliwości większość nie ma. Musi się zatem zdarzyć coś, co te wątpliwości wywoła – najprościej pogłębienie spadku cen.

Alternatywą może być nagły silny wzrost cen, który zdaniem wielu wypełniłby potencjał ruchu (czyli pojawiłyby się wątpliwości), ale taki scenariusz wydaje się obecnie mniej prawdopodobny. Wydaje się więc, że czeka nas bliższy kontakt z poziomem wsparcia w okolicy 1730 pkt. niż kolejna próba walki ze szczytem w okolicy 1850 pkt.