Oczekiwanie na zakończenie fazy słabości ma swoje uzasadnienie, ale wcale nie ułatwia to zadania. Wprawdzie nadal trzymamy się nad poziomem wsparcia (okolica 1730 pkt.), ale nie oznacza to automatycznie, że każda zwyżka jest już końcem korekty. W optymistycznej wersji korekta wkrótce się zakończy, a ceny ponownie zaczną rosnąć, by powrócić przynajmniej do okolicy 2000 pkt.

Na początku wiosny mieliśmy już próbę przełamania tego poziomu. W tej wersji miałaby miejsce kolejna taka prob. To byłoby o tyle ważne, że przełamanie wiosennego szczytu odbierane byłoby jako wybicie z formacji podwójnego dna (z dołkami w okolicy 1650 pkt.), co miałoby równocześnie swoje techniczne konsekwencje i otwierało perspektywę do wzrostu o kolejnych kilkaset punktów.

Jak widać, popyt ma o co walczyć. Gra jest warta świeczki, choć droga do takich sygnałów nie będzie łatwa. Obecnie jest dobry czas na to, by poszukiwać sygnałów wznowienia wzrostów. Nie jest nim jednak dzisiejsza zwyżka, gdyż mamy za sobą falę spadków, która w ostatnim czasie dominowała i nie wydaje się prawdopodobne, że miałaby sie ona zakończyć bez choćby krótkiej konsolidacji. Nie będzie zatem błędem, jeśli założymy, że cena kontraktu jeszcze zejdzie w okolicę niedawno wyznaczonego dołka, a by c może i lekko ten dołek poprawi. Później będzie szansa dla kupujących.