. Otwarcie sesji bez większej zmiany w takiej sytuacji uznajemy za przejaw uwagi ze strony popytu, albo bierności podaży. Niezależnie, który z czynników był tu w przewadze, efekt jest taki, że mimo niesprzyjających warunków udało się rynek powstrzymać przed spadkiem pod poziom 1700 pkt. Z tego płynie wniosek, że nadal jest możliwość podjęcia próby podniesienia cen. Wprawdzie w całym tygodniu popyt raczej nie kwapił się z aktywnością, ale technicznie rzecz biorąc warunek przełamania wsparcia nie został spełniony, a więc praktycznie drzwi do spadku cen ku minimom z tego roku nie zostały otwarte.

Dobry początek dnia w chwili słabości rynków zachodnich jest powodem do zadowolenia, ale jednocześnie ciekawy jest fakt, że późniejsza poprawa nastrojów na rynkach zachodnich nie przełożyła się na znaczący wzrost wycen na GPW. Przez większość dnia mieliśmy do czynienia ze spokojnymi wahaniami, które nie przyniosły rozstrzygnięcia.

Plusem dla byków jest fakt, że ponownie popsuły się nastroje inwestorów indywidualnych. Najnowszy odczyt wskaźnika INI pokazuje, że ponownie to pesymiści są liczniejsi niż optymiści. Różnica jest minimalna, ale w przypadku tego wskaźnika zejście w strefę wartości ujemnych zazwyczaj dawało dobre możliwości do poszukiwania sygnałów sugerujących wzrost cen. Podsumowując, w cały tygodniu popyt się nie popisał, ale teraz ma okazję to nadrobić.