Niemniej od 11 miesięcy wahania indeksu WIG20 zawierają się w przedziale między 1650, a 2000 pkt. Obecnie przebywamy w dolnej połówce tych wahań. Mamy za sobą falę wzrostów cen, która jednak nie okazała się przełomem. Głębokość późniejszego spadku wskazuje na to, że wciąż na rynku brakuje kupujących. Brakuje, bo też nie ma zbyt wielu zachęt, a zagrożeń jest wciąż całkiem sporo. Jeśli mówimy o wzrostach, to raczej w krótkim, lub maksymalnie średnim terminie. W długim niewielu się odważy wykazywać optymizmem.
Właśnie w tym krótkim terminie obecnie widać szansę na zwyżkę cen. Na terminowym w ramach odbicia od dołków cena doszła do okolicy szczytu z 22 września. Pokonanie tego poziomu dałoby szansę na dalszy ruch o kilkadziesiąt punktów. Celem mógłby być także szczyt z połowy sierpnia. Patrząc tylko na poziom nastrojów wskazywany przez wynik cotygodniowych ankiet, można przyjąć, że potencjał do wzrostu jest większy. Problem w tym, że nadal nie widać akcji zakupowych. Nadal handel jest bardzo ostrożny. Teoretycznie wciąż można dyskutować o możliwości osiągnięcia 2000 pkt., ale w praktyce takie rozważania zaczną mieć sens dopiero, gdy coś się ruszy. Brakuje impulsu i rozglądając się trudno znaleźć czynnik, który potencjalnie mógłby takim impulsem być. Pozostaje czekać z umiarkowanym optymizmem.