WIG20 od pewnego czasu zawzięcie bronił poziomu 2200 pkt. Robił to skutecznie do wtorkowej sesji. Ta przyniosła mocną przecenę, nie tylko zresztą na warszawskim parkiecie. Czerwień rozlała się praktycznie na wszystkie rynki Starego Kontynentu. W centrum uwagi znalazł się kryzys polityczny we Włoszech, który stał się bezpośrednim powodem gwałtownej wyprzedaży akcji. WIG20 w pewnym momencie sesji tracił nawet 2,5 proc. i tym samym wyraźnie zjechał poniżej 2200 pkt. Ratunku próżno było szukać w otoczeniu, a i kalendarz makroekonomiczny nie rozpieszczał. Na szczęście na Wall Street inwestorzy na początku dnia przynajmniej starali się trzymać nerwy na wodzy. Indeksy co prawda spadały, ale w porównaniu z tym, co działo się w Europie, można było to uznać za mikroskopijną przecenę.
Byki wykorzystały ten moment do tego, aby poprawić nieco bilans wtorkowej sesji. Oczywiście o zakończeniu dnia na plusie nie było mowy, ale część strat udało się jednak odrobić. Ostatecznie WIG20 stracił prawie 1,2 proc. i do środowej sesji przystąpi z poziomu 2191 pkt. Skala przeceny jest oczywiście stosunkowo duża, jednak patrząc na to, co działo się na warszawskim parkiecie, a także w jego otoczeniu, i tak można uznać, że wynik ten nie jest jeszcze najgorszy.
Rodzi się oczywiście pytanie, jak długo Włosi będą jeszcze straszyć rynki i czy jeśli nawet sytuacja się uspokoi, to czy inwestorzy znów wrócą do kupowania akcji. Ostatnie tygodnie pokazują, że na warszawskim parkiecie dominuje przede wszystkim niezdecydowanie. Objawiało się ono nie tylko w zachowaniu indeksów. Również aktywność inwestorów pozostawiała wiele do życzenia. Nawet podczas wtorkowej przeceny były one stosunkowo nieduże. Nikt już się nie interesuje GPW?