Po I półroczu inwestorzy chyba mogą być zadowoleni? Co prawda zawirowania były, ale amerykański indeks S&P 500 zakończył ten okres nowymi, historycznymi szczytami.
Dość niespodziewanie można powiedzieć, że to było udane półrocze dla rynków. S&P 500 faktycznie ostatnio ustanowił nowy historyczny szczyt. Blisko szczytu jest także nasz indeks WIG, a przecież jeszcze kilka tygodni temu ciężko było się spodziewać takich osiągnięć. Z drugiej strony jednak historia też podpowiadała nam taki scenariusz. Dobrze to widać chociażby na przykładzie tego, jak przeciętnie zachowuje się S&P 500 po wyznaczeniu nowych, historycznych szczytów, kiedy wcześniej wyszedł z bessy. W 2022 r. S&P 500 spadał około 10 miesięcy i stracił ponad 20 proc. Wyjście z dołka było niemrawe, ale miarowe i po 15 miesiącach indeks zameldował się na nowych szczytach. To jest typowe odrabianie strat przez S&P 500. Po tego typu wyjściach zazwyczaj hossa trwa nadal, chociaż oczywiście możliwe są po drodze problemy. To jednak nie jest sygnał do sprzedaży akcji. Jest wręcz przeciwnie: wejście na nowe maksima jest sygnałem pokazującym, że trend, chociaż dojrzały, jest mocny i powinien być kontynuowany.
Tylko w otoczeniu wciąż jest wiele wątków, które mogą rodzić ryzyka. Mam na myśli chociażby amerykańską politykę, geopolitykę, postawę Fedu. Rynek na te czynniki się uodpornił?
Wydaje się, że rynki oswoiły się z tym, jak to wygląda i w którą stronę zmierza. Jeśli spojrzymy na politykę w sprawie ceł, to mimo że nic nie jest domknięte na ostatni guzik jednak widać, że rynek gra pod to, że porozumienia zostaną zawarte. Negocjacje trwają, 9 lipca, czyli termin odwieszenia ceł co prawda się zbliża, ale już słychać m.in. o umowie ramowej z Chinami. Zmierza to więc w kierunku deeskalacji wojny handlowej. Oczywiście mieliśmy niedawno konflikt na Bliskim Wschodzie, który też przykrył to, co działo się między Pakistanem a Indiami. Tutaj jednak też doszło do szybkiej deeskalacji, co dobrze widać było chociażby na rynku ropy naftowej, gdzie zaczęto nawet rozgrywać możliwość trwałego pokoju na Bliskim Wschodzie. Wspomniałeś też o Rezerwie Federalnej. Oczywiście inflacja w Stanach Zjednoczonych jest uporczywa i nie chce znacząco spadać, a szef Fedu mówi, że polityka pieniężna wcale nie musi być nastawiona na kolejne obniżki. Daje on wręcz sobie czas, by zobaczyć, jak te wszystkie zewnętrzne zawirowania odbiją się na gospodarce. Tymczasem rynek już zaczął grać trochę pod następcę Powella. Sam Donald Trump wskazywał ostatnio, że w lipcu może podać nazwisko nowego szefa Fedu. Już dzisiaj można zakładać, że będzie to osoba chociaż trochę lojalna wobec obecnego prezydenta. Jeżeli zaś Donald Trump naciska na obniżki stóp procentowych, to nowy szef Fedu, po objęciu stanowiska, będzie dążył do tego, by były one szybsze. Jest to kolejny zakład sprzyjający wzrostom na rynku akcji.
Z dzisiejszej perspektywy można więc powiedzieć, że Donald Trump wcale dla rynków nie był taki straszny. Ci, którzy mieli nerwy ze stali, mogli wręcz zarobić duże pieniądze.
Można powiedzieć, że jest to typowy Trump, związany i sprzyjający rynkom akcji, nawet jeśli w pewnym momencie mówił, że nie patrzy na rynki. To nie jest prawda. Teraz będzie to rozgrywane tak, że to Trump uratował pokój na świecie i gospodarkę Stanów Zjednoczonych. Taki po prostu jest Trump.
Pomówmy chwilę o rynku polskim, bo my też mamy się czym pochwalić. W I półroczu WIG zyskał na wartości ponad 30 proc. i w końcu zdobył ten psychologiczny poziom 100 tys. pkt. Co dalej? Jest szansa na dalsze wzrosty na GPW? Na papierze wygląda to bardzo dobrze.
Na świeczkach na wykresie wygląda to jeszcze lepiej. Patrząc na to, jak wygląda hossa i to, jak szybko nasz rynek pozbierał się po kwietniowej przecenie, mamy obecnie otwartą drogę do nowych maksimów trendu. Wybiliśmy się z krótkiej konsolidacji, która przybierała na wykresie postać trójkąta. Mamy za sobą siódmy z rzędu wzrostowy miesiąc. Jest to jedna z najdłuższych serii w historii GPW. Lepiej było tylko w latach 1992–1993, ale to oczywiście były zupełnie inne realia i zupełnie inny rynek. Wtedy rynek zanotował 11 z rzędu wzrostowych miesięcy, a ostatniego miesiąca, w maju 1993 r. WIG zyskał 106 proc. Obecnie oczywiście prawdopodobieństwo wykonania takiego ruchu jest bardzo niskie. Tak jak jednak wspomniałem: technika obecnie nam sprzyja. Jeśli mówimy o zakończeniu korekty i wyjściu z trójkąta, najbliższy opór to oczywiście historyczne maksima, a później górne ograniczenie trendu wzrostowego, które wypada w okolicach 110 tys. pkt.