OKI czy minifundacja rodzinna?

Kilka tygodni temu pisałem o fenomenie szwedzkiego rynku kapitałowego opartego o dość powszechny udział inwestorów detalicznych. Bardzo mnie zatem cieszy, że pojawiła się koncepcja Osobistego Konta Inwestycyjnego, które miałoby mobilizować krajowych inwestorów detalicznych. Martwi mnie natomiast, że nie została ona skonsultowana z uczestnikami rynku, bo wróży to duże lub bardzo duże problemy.

Publikacja: 18.08.2025 06:00

Mirosław Kachniewski, prezes Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych

Mirosław Kachniewski, prezes Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych

Foto: parkiet.tv

Zacznijmy od tego, jakie w ogóle mogą być powody, dla których ktoś opracowuje nowe rozwiązanie bez konsultacji z zainteresowanymi. W najlepszym przypadku jest to wynikiem pośpiechu, co generuje ryzyko, że dany pomysł nie jest wystarczająco przemyślany i przemyślany nie będzie, gdyż pośpiech ten nie pozwoli na wypracowanie stosownych korekt na późniejszych etapach procesu – nie będzie dość czasu na zgłoszenie odpowiednio przemyślanych uwag ani tym bardziej na ich uwzględnienie. W gorszym przypadku natomiast jest to rozwiązanie przemyślane, ale dobre dla projektodawcy, a niekoniecznie dla adresatów i pilny tryb procedowania ma utrudnić zrozumienie i oprotestowanie zaproponowanych zmian.

Załóżmy optymistycznie, że tym razem mamy do czynienia z pośpiechem, że akurat wydarzyło się coś takiego, że nagle konieczne stało się pilne opracowanie rozwiązania korzystnego dla inwestorów detalicznych. W takiej sytuacji uczestnicy rynku będą mogli jakoś wpływać na ostateczny kształt zaproponowanego rozwiązania, ale doświadczenie mi podpowiada, że autor zwykle jest bardzo przywiązany do swojej koncepcji i zmiany możliwe są w odniesieniu do różnych parametrów, a nie do fundamentów.

A ja mam zastrzeżenia właśnie do fundamentów, bo nie podoba mi się ani „Osobiste”, ani „Inwestycyjne”. Zacznijmy od tego drugiego – uważam, że skoro nie możemy uczynić systemu podatkowego bardziej sprawiedliwym w całości, to powinniśmy to zrobić przynajmniej w części inwestycyjnej, ale rozumianej bardzo szeroko. Nie powinno to dotyczyć wyłącznie papierów wartościowych ulokowanych na OKI, czy nawet wszystkich papierów wartościowych danej osoby, ale w ogóle wszystkich aktywów potencjalnie generujących zysk kapitałowy. Powinno to być zatem konto nie tyle „inwestycyjne”, co „integracyjne”, łączące w jednym miejscu akcje, obligacje, lokaty bankowe, nieruchomości etc., co pozwoliłoby na naliczenie podatku sprawiedliwego, czyli takiego, który dotyczyłby rzeczywiście zysku wypracowanego dla całego portfela aktywów.

Dziś natomiast jest tak (i OKI wdrożone według zaprezentowanych założeń tego nie zmieni), że mogę w danym roku ponieść olbrzymią stratę na akcjach, a i tak zapłacę podatek od odsetek w banku, choć w ujęciu całego portfela nie zrealizowałem zysku. Z kolei inwestycje w nieruchomości opodatkowane są na bardzo korzystnych zasadach (względem innych form inwestycji), co powoduje nie tylko odpływ środków z rynku kapitałowego, ale też wzrost cen mieszkań i problemy społeczne z tym związane. Zintegrowanie wszelkich aktywów w jednym miejscu i płacenie podatku od zysków całego portfela rozwiązałoby te problemy.

Druga poważna kwestia to „osobistość” OKI. Dlaczego to konto ma być przypisane osobie, a nie np. współmałżonkom? Jest to powieleniem obecnie funkcjonującego (choć bezsensownego) rozwiązania przypisywania papierów wartościowych do poszczególnych osób, a nie do obojga współmałżonków. Dziś jest tak, że jeśli za wspólne małżeńskie pieniądze ze wspólnego rachunku bankowego kupuję obligacje skarbowe, to muszą się one znaleźć na moim rachunku inwestycyjnym, choć pozostają przecież współwłasnością małżeńską.

Oczywiście wiem, skąd się to wzięło – tak było łatwiej, bo wiadomo było, kto może wykonywać prawa z tych papierów wartościowych, np. głosować na walnym zgromadzeniu. Ale łatwiej było wszystkim poza właścicielami tych papierów, a to oni chyba powinni sami móc o tym zadecydować. Tym bardziej, że od kilkunastu lat funkcjonują już przepisy dotyczące split votingu, a zatem małżonkowie mogą podzielić pomiędzy siebie głosy, gdyby chcieli wziąć udział w walnym i głosować w różny sposób. Brak zmiany w tym zakresie spowoduje, że każda inwestycja w papiery wartościowe będzie w pewnym sensie oznaczać uszczuplenie wspólnego majątku małżeńskiego, przynamniej w kontekście utraty dostępu do tych środków przez jednego ze współmałżonków.

Jak z powyższego wynika, powinniśmy dyskutować nie tyle o Osobistym Koncie Inwestycyjnym, co o Rodzinnym Koncie Integracyjnym, które byłoby czymś w rodzaju minifundacji rodzinnej. Wszelkie aktywa rodziny mogłyby być zdeponowane w jednym miejscu, podatek byłby naliczany od dochodów całego portfela, zasady opodatkowania byłyby ujednolicone niezależnie od przedmiotu inwestycji, a współmałżonkowie mieliby równy dostęp do tych aktywów. A do tego można dorzucić IKE, IKZE, PPK i świadczenia emerytalno-rentowe ZUS.

Zdaję sobie sprawę, że nie jest to rozwiązanie proste, ale OKI według obecnych założeń też takim nie jest. Lepiej zatem poświęcić trochę czasu na wypracowanie rozwiązania, które trwale i długofalowo może zachęcić gospodarstwa domowe do zaangażowania na rynku kapitałowym. Już samo zintegrowanie wszelkiego rodzaju aktywów i (potencjalnych) świadczeń w jednym miejscu odniosłoby poważny skutek dydaktyczny, gdyż pozwoliłoby rodzinom całościowo spojrzeć na stan swoich finansów i ułatwiłoby podejmowanie różnego rodzaju decyzji finansowych, w tym dotyczących inwestycji. A bieżący dostęp do tych danych ułatwiłby monitorowanie rezultatów tych inwestycji, co powinno podnieść poziom ich bezpieczeństwa.

Felietony
Jak zachęcić do inwestycji?
Felietony
Na Zachodzie bez zmian
Felietony
Klucz do suwerenności technologicznej Unii
Felietony
Zrozumieć uproszczenia
Felietony
Zrównoważony rozwój z perspektywy giełd
Felietony
Felieton pod prąd