W maju bieżącego roku Rada Polityki Pieniężnej podniosła główną stopę procentową z 4?do 4,25 proc. Dla analityków, a więc także dla inwestorów, było to duże zaskoczenie. Większość z nich spodziewała się bowiem, że stopa procentowa pozostanie na niezmienionym poziomie. W efekcie w ciągu niespełna godziny po komunikacie RPP z 11 maja złoty umocnił się wobec euro o blisko 0,9 proc. – To klasyczny przykład reakcji rynku na niespodziewaną zmianę stóp procentowych – komentuje Krzysztof Wołowicz, szef działu analiz TMS Brokers.
Podobne podręcznikowe przykłady na to, jak tzw. czynniki fundamentalne wpływają na notowania walut, można mnożyć. Opiszemy kilka z nich, aby zilustrować teoretyczne zależności między danymi makroekonomicznymi napływającymi z danego kraju a kursem jego waluty, które opisaliśmy przed miesiącem. Pokażemy jednak również przypadki, gdy notowania waluty wydają się całkowicie oderwane od danych z odnośnej gospodarki. Przypadki te trudno nazywać anomaliami, bo są one równie częste jak zależności podręcznikowe.
Jak działa dysparytet stóp
Jak pisaliśmy przed miesiącem – i jak pokazuje powyższy przykład – inwestorzy z rynku forex największą wagę powinni przykładać do tych danych, które mają wpływ na stopy procentowe oraz oczekiwania odnośnie do przyszłego poziomu tych stóp. W pierwszej połowie tego roku tę zależność można było obserwować na parze euro wobec dolara. W ostatnich miesiącach 2010 r. inflacja w strefie euro stopniowo zbliżała się do celu Europejskiego Banku Centralnego, aż w grudniu go przekroczyła. To wzbudziło oczekiwania, że frankfurcka instytucja zdecyduje się na pierwszą od 2008 r. podwyżkę stóp procentowych. W tym czasie w USA bank centralny wciąż łagodził politykę pieniężną, skupując obligacje za dodrukowane pieniądze (tzw. program QE).
W efekcie od stycznia do początku maja euro umocniło się wobec dolara o niemal 15 proc. W kwietniu EBC faktycznie podniósł koszt kredytu z 1 do 1,25 proc., a w lipcu do 1,5 proc. – To ilustruje bardzo klasyczną zależność: inwestorzy oczekiwali, że będzie się pogłębiać dysparytet stóp procentowych między strefą euro a USA, co powodowało aprecjację euro – tłumaczy Krzysztof Wołowicz.
Szkodliwy deficyt obrotów bieżących
Za kluczowe dla rynku walutowego uważa się zwyczajowo także te dane ekonomiczne, które dotyczą bilansu obrotów bieżących. Tu za świeży przykład mogą służyć notowania tureckiej liry. Od początku maja osłabiła się ona wobec dolara o niemal 17 proc., a wobec euro o 10 proc. i była w tym czasie najsłabszą spośród ponad 30 głównych jednostek płatniczych świata. Głównym powodem deprecjacji liry, podobnie jak innych walut gospodarek wschodzących, była awersja inwestorów do ryzyka, spowodowana eskalacją kryzysu fiskalnego w strefie euro. To jednak, że notowania tureckiej waluty zanurkowały głębiej, analitycy tłumaczyli właśnie ogromnym deficytem na rachunku obrotów bieżących Turcji. Według prognoz Międzynarodowego Funduszu Walutowego przekroczy on w tym roku 10 proc. PKB, podczas gdy w minionej dekadzie wynosił średnio 3,5 proc. – Ci inwestorzy, którzy grają na zniżkę liry, robią to głównie pod wpływem oczekiwań, że ten ogromny deficyt się utrzyma – ocenił Roderick Ngotho, strateg z Royal Bank of Scotland.