Kiedy dane grają rolę

Spośród głównych walut jedną z najbardziej wrażliwych na krajowe dane makroekonomiczne jest funt brytyjski. Notowania złotego ostatnio są bardziej uzależnione od czynników zewnętrznych

Aktualizacja: 24.02.2017 05:07 Publikacja: 28.10.2011 16:56

Kiedy dane grają rolę

Foto: GG Parkiet

W maju bieżącego roku Rada Polityki Pieniężnej podniosła główną stopę procentową z 4?do 4,25 proc. Dla analityków, a więc także dla inwestorów, było to duże zaskoczenie. Większość z nich spodziewała się bowiem, że stopa procentowa pozostanie na niezmienionym poziomie. W efekcie w ciągu niespełna godziny po komunikacie RPP z 11 maja złoty umocnił się wobec euro o blisko 0,9 proc. – To klasyczny przykład reakcji rynku na niespodziewaną zmianę stóp procentowych – komentuje Krzysztof Wołowicz, szef działu analiz TMS Brokers.

Podobne podręcznikowe przykłady na to, jak tzw. czynniki fundamentalne wpływają na notowania walut, można mnożyć. Opiszemy kilka z nich, aby zilustrować teoretyczne zależności między danymi makroekonomicznymi napływającymi z danego kraju a kursem jego waluty, które opisaliśmy przed miesiącem. Pokażemy jednak również przypadki, gdy notowania waluty wydają się całkowicie oderwane od danych z odnośnej gospodarki. Przypadki te trudno nazywać anomaliami, bo są one równie częste jak zależności podręcznikowe.

Jak działa dysparytet stóp

Jak pisaliśmy przed miesiącem – i jak pokazuje powyższy przykład – inwestorzy z rynku forex największą wagę powinni przykładać do tych danych, które mają wpływ na stopy procentowe oraz oczekiwania odnośnie do przyszłego poziomu tych stóp. W pierwszej połowie tego roku tę zależność można było obserwować na parze euro wobec dolara. W ostatnich miesiącach 2010 r. inflacja w strefie euro stopniowo zbliżała się do celu Europejskiego Banku Centralnego, aż w grudniu go przekroczyła. To wzbudziło oczekiwania, że frankfurcka instytucja zdecyduje się na pierwszą od 2008 r. podwyżkę stóp procentowych. W tym czasie w USA bank centralny wciąż łagodził politykę pieniężną, skupując obligacje za dodrukowane pieniądze (tzw. program QE).

W efekcie od stycznia do początku maja euro umocniło się wobec dolara o niemal 15 proc. W kwietniu EBC faktycznie podniósł koszt kredytu z 1 do 1,25 proc., a w lipcu do 1,5 proc. – To ilustruje bardzo klasyczną zależność: inwestorzy oczekiwali, że będzie się pogłębiać dysparytet stóp procentowych między strefą euro a USA, co powodowało aprecjację euro – tłumaczy Krzysztof Wołowicz.

Szkodliwy deficyt obrotów bieżących

Za kluczowe dla rynku walutowego uważa się zwyczajowo także te dane ekonomiczne, które dotyczą bilansu obrotów bieżących. Tu za świeży przykład mogą służyć notowania tureckiej liry. Od początku maja osłabiła się ona wobec dolara o niemal 17 proc., a wobec euro o 10 proc. i była w tym czasie najsłabszą spośród ponad 30 głównych jednostek płatniczych świata. Głównym powodem deprecjacji liry, podobnie jak innych walut gospodarek wschodzących, była awersja inwestorów do ryzyka, spowodowana eskalacją kryzysu fiskalnego w strefie euro. To jednak, że notowania tureckiej waluty zanurkowały głębiej, analitycy tłumaczyli właśnie ogromnym deficytem na rachunku obrotów bieżących Turcji. Według prognoz Międzynarodowego Funduszu Walutowego przekroczy on w tym roku 10 proc. PKB, podczas gdy w minionej dekadzie wynosił średnio 3,5 proc. – Ci inwestorzy, którzy grają na zniżkę liry, robią to głównie pod wpływem oczekiwań, że ten ogromny deficyt się utrzyma – ocenił Roderick Ngotho, strateg z Royal Bank of Scotland.

Dlatego też jego zdaniem nieskuteczne okażą się interwencje tureckiego banku centralnego (TCMB) na rynku walutowym, mające zahamować deprecjację liry (inną kwestią jest, że rezerwy walutowe tej instytucji są stosunkowo małe). Rozpoczął on te działania już w sierpniu, ale w miniony wtorek zdecydował się na pierwszą od pięciu lat interwencję bezpośrednią (tzn. skup tureckiej lir za dolary). Tego dnia turecka jednostka płatnicza osłabiała się bowiem szczególnie mocno, co analitycy wiązali z opublikowanymi tego dnia pesymistycznymi prognozami Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju dla Turcji. Wskazywały one, że turecki PKB powiększy się w 2012 r. o 2,5 proc. zamiast 4,5 proc., jak wcześniej oceniała ta instytucja.

Brytyjskie laboratorium

– Turcja jest nieco na uboczu globalnych problemów, więc w przypadku liry takie wewnętrzne uwarunkowania mogą się liczyć bardziej niż w przypadku innych walut państw rozwijających się – przyznaje Karolina Kamińska, specjalistka ds. rynku forex w City Index. Także Krzysztof Wołowicz podkreśla, że nie wszystkie waluty są równie wrażliwe na czynniki fundamentalne. – Spośród głównych walut najbardziej bodaj czuły na dane makroekonomiczne jest funt – wskazuje. Można to było wyraźnie obserwować na początku roku. Pod koniec stycznia okazało się, że PKB Wielkiej Brytanii w IV kwartale ub.r. spadł o 0,5 proc. w porównaniu z poprzednim. Tymczasem ekonomiści oceniali, że gospodarka o tyle samo się powiększyła. Na fali tego rozczarowania funt w ciągu godziny po publikacji danych stracił wobec dolara 0,73 proc.

Na przykładzie funta można też obserwować wpływ, jaki na kurs waluty ma inflacja. Na Wyspach roczna dynamika cen przekracza 2-proc. cel Banku Anglii (BoE) już od końca 2009 r. We wrześniu sięgnęła aż 5,2 proc., o 0,3 pkt proc. powyżej oczekiwań ekonomistów. Od 1997 r., gdy na Wyspach wprowadzono dzisiejszą metodologię obliczania inflacji, tak wysoka była ona tylko raz, we wrześniu 2008 r. Gdyby uczestnicy rynku spodziewali się, że w reakcji na przyspieszającą dynamikę cen Bank Anglii podniesie stopy procentowe, funt powinien się umocnić. Ale brytyjski bank centralny niedługo wcześniej przystąpił do kolejnej rundy ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej (skupu obligacji za dodrukowane pieniądze), dowodząc, że nadmierną inflację uważa za zjawisko przejściowe, a za większy problem uznaje słabnięcie koniunktury na Wyspach. Takie stanowisko konsekwentnie prezentuje też gubernator BoE Mervyn King. W efekcie w dniu, w którym ukazał się odczyt inflacji za wrzesień, funt osłabił się wobec dolara o 0,5 proc. Także w dłuższym horyzoncie czasowym przyspieszaniu inflacji nie towarzyszyła wyraźna tendencja w notowaniach funta.

Łatki ważniejsze niż fundamenty

Z kolei w Polsce mieliśmy ostatnio do czynienia z niższym odczytem inflacji, niż się spodziewano. Jak podał 13 października GUS, roczna dynamika cen konsumpcyjnych wyniosła we wrześniu 3,9 proc., o 0,4 pkt proc. poniżej poziomu z sierpnia i o 0,2 – 0,3 pkt proc. poniżej prognoz analityków. Tego dnia złoty osłabił się wobec euro – zgodnie z podręcznikową zależnością, że wzrost prawdopodobieństwa obniżki stóp procentowych ujemnie wpływa na kurs waluty danego państwa – ale nieznacznie. – W obecnych okolicznościach nikt się nie spodziewa, że Rada Polityki Pieniężnej obniży stopy procentowe – tłumaczy szef działu analiz TMS Brokers. I dodaje, że w okresach silnych zawirowań na rynkach finansowych często większy wpływ na notowania złotego mają czynniki zewnętrzne niż wewnętrzne.

– Dane fundamentalne odgrywają większą rolę na rynku forex, gdy sytuacja jest dość spokojna – potwierdza Karolina Kamińska z City Index. Gdy, tak jak w tym roku, inwestorzy działają w warunkach dużej niepewności, notowania walut zależą w dużej mierze od ich wizerunku. – Gdy na przełomie lat 2009 i 2010 sytuacja w światowej gospodarce wydawała się stabilizować, a w Europie nie było jeszcze kryzysu fiskalnego, kapitał napływał do Polski i złoty się umacniał. Ale na przykład od sierpnia tego roku, choć stopy procentowe są u nas relatywnie wysokie, kapitał raczej odpływa. To wskazuje, że w oczach inwestorów złoty wciąż jest walutą bardziej egzotyczną, a przez to ryzykowną – wyjaśnia ekspertka City Index. Także w przypadku euro kluczowy wpływ na jego notowania ma obecnie kryzys fiskalny eurostrefy. – Ostatnio silnie wahał się kurs euro wobec dolara, mimo że podstawowe wskaźniki makroekonomiczne w Europie i Stanach Zjednoczonych nie ulegały tak istotnym zmianom – przypomina Karolina Kamińska.

– Czynniki fundamentalne mają znaczenie przede wszystkim w przypadku głównych walut?i raczej w dłuższym okresie – konkluduje Kamińska.

Ale i od tej reguły są odstępstwa. Przyklejone do poszczególnych walut etykietki mogą być głównym źródłem ich wahań także w długiej perspektywie. Dotyczy to w szczególności tych jednostek płatniczych, które są uważane za bezpieczną przystań – franka, jena i w mniejszym stopniu dolara. W okresach awersji inwestorów do ryzyka wykazują one tendencję do silnej aprecjacji, a z kolei w okresach rosnącej skłonności do ryzyka mocno się osłabiają. Dzieje się tak za sprawą popularnych w takich warunkach operacji typu carry trade, polegających na zadłużaniu się w walucie kraju, gdzie stopy procentowe są niskie, i lokowaniu tego kapitału tam, gdzie stopy procentowe są wysokie.

W efekcie, nieco paradoksalnie, przez kilka lat do wybuchu kryzysu finansowego w 2007 r. jen sukcesywnie się osłabiał, choć japońska gospodarka stopniowo stawała na nogi po tzw. straconej dekadzie. Później zaś gwałtownie się umocnił, choć Bank Japonii agresywnie łagodził politykę pieniężną, a oparta na eksporcie gospodarka Kraju Kwitnącej Wiśni popadła w głęboką recesję. Także kryzys fiskalny w strefie euro doprowadził do aprecjacji jena, choć wśród dojrzałych gospodarek to Japonia ma najwyższy poziom długu publicznego.

Przez wiele lat przed kryzysem osłabiał się także dolar. Część analityków tłumaczy to narastającym deficytem USA na rachunku obrotów bieżących, ale inni wskazują, że zachowywał się po prostu jak typowa bezpieczna waluta, ulegająca deprecjacji w okresie prosperity. Ta druga teza potwierdziła się jesienią 2008 r., gdy w czasie największych zawirowań na rynkach finansowych, mimo że ich źródło znajdowało się w USA, amerykańska waluta gwałtownie się umocniła.

– Dolar nigdy nie wypadł z grupy aktywów uważanych za bezpieczne. Zwrot w kierunku dolara jako bezpiecznej przystani był głównym powodem jego wrześniowego wzrostu. To prawda, że gospodarka USA nie jest w najlepszej kondycji, ale inwestorzy wciąż w nią wierzą. A dodatkowo dolar jest walutą najbardziej dostępną – tłumaczy Karolina Kamińska z City Index.

[email protected]

Inwestycje
Trzy warstwy regulacji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje
Jak przeprowadzić spółkę przez spór korporacyjny?
Inwestycje
Porozumienia akcjonariuszy w spółkach publicznych
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Inwestycje
Unikanie sporów potransakcyjnych