„Dogecoin zyskał 50 proc. w 24 godziny", „Bitcoin z nowym rekordem powyżej 60 tys. dol.", „Twórca ethereum został miliarderem", „Giełdy kryptowalut notują rekordowe obroty". To tylko przykładowe, ale jednocześnie dość typowe, tytuły pojawiające się w mediach finansowych i na portalach społecznościowych. Równie często pojawiają się nagłówki dotyczące gwałtownych spadków, a wraz z nimi uaktywniają się eksperci spod znaku „a nie mówiłem?". Wygląda na to, że w całym finansowym szaleństwie zapomnieliśmy o idei Satoshiego Nakamoto, który tworząc bitcoina, chciał nas uwolnić od banków, czyli największego pośrednika na świecie. My zapomnieliśmy, ale branża nie. Dowodem rozwój zdecentralizowanych finansów, które – kto wie – mogą w przyszłości stać się poważnym konkurentem dla „zbyt wielkich, by upaść".
Idea decentralizacji
Fakt – bitcoin jest raczej czymś w rodzaju cyfrowego złota, a nie alternatywą dla walut fiducjarnych, jak chciał jego twórca. Pamiętajmy jednak, że to bitcoin wprowadził na salony technologię blockchain i wykorzystanie kryptografii w finansach. Wszystko po to, by z obiegu pieniężnego wyeliminować bankowy monopol lub przynajmniej go ograniczyć. To się udało. Rozproszona sieć górników/walidatorów działa od 12 lat i możemy używać tego cyfrowego nośnika wartości bez zaufanej trzeciej strony, która to zaufanie nieraz już poważnie nadwerężyła (patrz kryzys 2007/2008). Jeśli więc pomyśleć o wycenie bitcoina nie w kategorii spekulacyjnego szaleństwa, ale w kategoriach dowartościowania użytych w nim rozwiązań naukowych, to perspektywa nieco się zmienia...
Co jednak istotne – Nakamoto zainspirował innych. Skoro można bezpiecznie transferować środki bez banku, to co jeszcze można tak robić? I tu pojawił się Vitalik Buterin, który stworzył blockchain ethereum, o znacznie większej funkcjonalności niż blockchain bitcoina. Mowa tutaj przede wszystkim o smart kontraktach, czyli zaprogramowanych skryptach, które są umieszczone w chmurze i wykonują zakodowane w nich operacje automatycznie bez pośrednika. Innymi słowy, „code is the law". I tak powstała m.in. możliwość ICO, czyli emisja tokenów na wzór giełdowego IPO, tylko bez konieczności angażowania instytucji typu GPW, KDPW, KNF etc. Skrypt jest niezmienialny i wykonuje prostą operację – ktoś wpłaca określoną kwotę i dostaje za to określoną liczbę tokenów. Proste.
Ktoś powie, że masa ICO okazała się oszustwem. To prawda. Ale wielu uczciwych, dla których wcześniej dostęp do kapitału był ograniczony z różnych powodów (m.in. bankowego monopolu), pozyskało w ten sposób środki i kontynuowało idee Nakamoto i Buterina. I w ten oto sposób ranking coinmarketcap.com rozrósł się w 12 lat z jednego bitcoina do ponad 5000 różnych projektów.