Wólka Kosowska to podwarszawska miejscowość i zarazem centrum handlu hurtowego. Zadomowili się w niej przedsiębiorcy z Azji oferujący towary i usługi w niskich cenach. Nie wszystko odbywa się tu zgodnie z prawem. Krajowa Administracja Skarbowa (KAS) podała, że służby cele zajęły tam towary niewiadomego pochodzenia z podrobionymi znakami towarowymi o wartości 12 mln zł.
Właśnie w tym miejscu kupcy TXM zamawiają dużą część produktów, które trafiają do sklepów giełdowej firmy. Według prezesa to ma się zmienić. W dwojaki sposób. – Działamy z kilkunastoma dużymi graczami, którzy za chwilę „wyniosą się" z Wólki i nie będą z nią kojarzeni. Chciałbym odciąć ich od tego miejsca – mówił Gregorowicz.
TXM buduje własne kontakty na Wschodzie.Według prezesa pod koniec przyszłego roku około 60–70 proc. asortymentu stanowić mają towary samodzielnie importowane przez TXM. Jak tłumaczył, w ten sposób spółka zdobędzie większą kontrolę nad jakością asortymentu i może zaoszczędzić „kilka dużych punktów procentowych" marży. Zyski są TXM potrzebne. To dopiero z nich, a nie z 32 mln zł pozyskanych z emisji akcji i obligacji w tym kwartale firma ma inwestować w rozwój sieci.
W I półroczu br. grupa przy 166,4 mln zł przychodu, wykazała 14,3 mln zł straty netto (rok wcześniej 14,4 mln zł). W II kw. br. strata wyniosła już „tylko" 1,2 mln zł. Gregorowicz zapewnia, że kolejne kwartały będą przynosić coraz lepsze wyniki. Na razie – głównie dzięki oszczędnościom.
– Potrzebny jest produkt – mówił prezes TXM. Zasygnalizował, że przez kłopoty z płynnością TXM zabrakło go nie tylko w I półroczu br., ale także w lipcu i sierpniu. – Obsługa przeterminowych zobowiązań pod koniec drugiego kwartału stała się kłopotliwa – powiedział, określając to zjawisko „trendem słabnącej Wólki". Chodzi o to, że zatory płatnicze dotknęły dostawców TXM. Za sprawą podwyższenia kapitału i rozpoczętych negocjacji mają zostać zniwelowane. ziu