Afera wreszcie w sądzie

Stwierdzenie winy w sprawie o manipulację kontraktami na indeks WIG20 siedem lat po wybuchu afery nie będzie łatwe. Sąd musi rozstrzygnąć, czy dowody na powiązania przekazującego zlecenie i korzystającego z zamieszania na rynku są wystarczająco silne

Aktualizacja: 27.02.2017 00:12 Publikacja: 19.03.2011 02:51

Po siedmiu latach od wybuchu afery i po wędrowaniu akt sprawy od wydziału do wydziału doczekaliśmy s

Po siedmiu latach od wybuchu afery i po wędrowaniu akt sprawy od wydziału do wydziału doczekaliśmy się początku rozprawy dotyczącej manipulacji kontraktami terminowymi na WIG20. fot. s. łaszewski

Foto: Archiwum

Sędzia Katarzyna Rutkowska-Giwojno nie będzie miała łatwego zadania. Sprawa dotycząca manipulacji kursem kontraktu terminowego sprzed siedmiu lat znalazła się w końcu w sądzie. Ale wszystko wskazuje, że oskarżeni Rafał G. i Arkadiusz O. nie zamierzają zrezygnować z obrony. Rozprawa może okazać się także mało komfortowa dla środowiska maklerów i samego Domu Maklerskiego PKO?BP, z którego terminalu wyszło feralne zlecenie.

[srodtytul]Rekordowe zlecenie[/srodtytul]

Przypomnijmy, że ze śledztwa Prokuratury Okręgowej i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego wynika, że oskarżeni sztucznie obniżyli i podwyższyli kurs kontraktu na WIG20, wykorzystując przy tym dostęp Rafała G. do stacji roboczej w DM PKO BP. Sprzedaż 4 tys. kontraktów po każdej cenie wstrząsnęła rynkiem, doprowadzając do przeceny instrumentu. Prokuratura ustaliła, że działania pracownika brokera mogły nie być błędem, ale świadomą manipulacją kursem, na której zarobił Arkadiusz O. – transferując zarobione 2,3 mln zł na konta spółki Cagliari, zarejestrowanej na Wyspach Dziewiczych.

[srodtytul]Jawna rozprawa[/srodtytul]

Na początku procesu pełnomocnik PKO BP (pełni rolę?oskarżyciela posiłkowego) wniósł o utajnienie rozprawy, argumentując to zachowaniem tajemnicy bankowej i wrażliwością informacji o zabezpieczeniach informatycznych w biurze. Adwokaci oskarżonych zaprotestowali, a sąd ostatecznie nie przychylił się do prośby.

[srodtytul]Błąd Warsetu?[/srodtytul]

Relacja Rafała G. obnażyła nieprawidłowości w biurze. – Wprowadzałem sporadycznie zlecenia do systemu Warset. Było to przy pełnej wiedzy dyrekcji biura – mówił Rafał G. – Moje biuro łamało regulamin giełdy. Osoby upoważnione nie były na tyle wykwalifikowane, aby obsługiwały takich klientów jak ja – stwierdził oskarżony. – Nie udało mi się zdać egzaminu maklerskiego, ale o moich kompetencjach świadczyła wysokość pensji, porównywalna z wynagrodzeniem osób uprawnionych do wprowadzania zleceń – stwierdził w sądzie. Tłumaczył, że był w 2004 r. kluczowym pracownikiem działu sprzedaży instytucjonalnej brokera.

Rafał G. zaprzeczył, że był w zmowie z Arkadiuszem O. – To, co się stało, było wynikiem błędu Warsetu – ocenił. Klientka (Agnieszka K.), którą obsługiwał, chciała bowiem nie sprzedać, ale kupić tylko cztery futures. Oskarżony wskazywał także na problemy z komputerem zarówno podczas feralnej sesji, jak i kilka dni wcześniej. Podkreślił, że biuro prosiło GPW o anulowanie nadzwyczaj dużej transakcji, ale giełda odmówiła.

[srodtytul]Optymalizacja podatkowa[/srodtytul]

Arkadiusz O. wyjaśnił, że inwestował za pomocą rachunku spółki zarejestrowanej na Wyspach Dziewiczych z uwagi na wprowadzony wówczas podatek giełdowy. – Już w połowie 2003 r. uznałem, że inwestowanie środków własnych przy tak wysokiej stopie tego podatku (19 proc.) jest nieracjonalne – stwierdził.

– Nie działałem w żadnym porozumieniu i nie rozumiem, dlaczego postawiono mi taki zarzut. Nie wiem, na czym ma polegać moje rzekome przestępstwo. Wykonywałem normalne czynności inwestycyjne, podobnie jak setki innych inwestorów. Wszystko odbywało się zgodnie z prawem – oświadczył.

Arkadiusz O. podkreślał, że zlecenia, jakie wystawił, bazowały na strategii widełek cenowych, a więc obstawianiu kursów w pobliżu dolnych oraz górnych widełek cenowych na kontrakt.

Sąd pytał oskarżonego o jego rolę przy inwestycjach spółki Cagliari. Ze śledztwa wiadomo bowiem, że pieniądze potrzebne na pokrycie depozytu zabezpieczającego (3,7 mln zł) spółka pozyskała z kredytu. Arkadiusz?O. określił się jako „osoba odpowiedzialna za inwestycje” zagranicznej firmy.

Wezwany na świadka pracownik Komisji Papierów Wartościowych i Giełd w tamtym czasie zajmujący się wyjaśnianiem nagłych wahań stwierdził, że zlecenie kupna, a potem sprzedaży dużej liczby kontraktów, jakie zrealizował Arkadiusz O., „w normalnych?warunkach rynkowych nie miałoby szans realizacji”. Dlatego też nadzór finansowy podejrzewa, że rzekomy błąd Rafała G. nie był przypadkowy i pomógł w zamknięciu pozycji Arkadiusza O. ze sporym zyskiem.

[srodtytul]Jaka to znajomość?[/srodtytul]

Ważnym wątkiem dla sądu będzie znajomość Arkadiusza?O. z Rafałem G. (razem pracowali wcześniej w Banku Handlowym, a także działali w Stowarzyszeniu Sprintu Samochodowego). Arkadiusz O. deklarował, że nie kontaktował się w tamtym czasie z drugim oskarżonym. Kolejnym wątkiem istotnym dla sprawy jest postać indywidualnego inwestora Agnieszki K. – z której rachunku wyszło feralne zlecenie. Jak wiadomo ze śledztwa, nie miała doświadczenia?w inwestowaniu, ale jednocześnie była spokrewniona z Arkadiuszem O. (jako żona kuzyna).

Oskarżony zapewniał, że nie wiedział, że inwestuje ona na GPW. Uznał całą sprawę za?zbieg okoliczności. Jednocześnie dołączył do akt listę maklerów, z którymi znał się w 2004 r.

[mail=kon­rad.kra­su­ski@par­kiet.com]kon­rad.kra­su­ski@par­kiet.com[/mail]

[ramka][srodtytul]Kalendarium afery 4 lutego[/srodtytul]

[b]4 lutego 2004 r.[/b]

Sesja, na której kontrakt na WIG20 zmienia gwałtownie kurs

[b]marzec/kwiecień 2004 r.[/b]

Funkcjonariusze ABW zatrzymali Arkadiusza O. i Rafała G.

Po przesłuchaniu podejrzani zostali wypuszczeni na wolność, ale zastosowano wobec nich dozór

[b]listopad 2005 r.[/b]

Prokuratura Okręgowa formułuje akt oskarżenia

[b]2007 r.[/b]

Sąd Rejonowy przekazuje akta sprawy do Sądu Okręgowego – ten odsyła je z powrotem.

[b]2009 r.[/b]

Poszukiwanie nowego sędziego, gdy wyrok Trybunału Konstytucyjnego odsuwa od prowadzenia spraw asesorów[/ramka]

[ramka][srodtytul]Wahania kursów w godzinie czarów[/srodtytul]

Na piąt­ko­wej se­sji do­szło do nie­ty­po­wych wa­hań kur­sów kon­trak­tów ter­mi­no­wych na WI­G20 i zwią­za­nych z ni­mi ak­cji spół­ek wcho­dzą­cych w skład in­dek­su. Tuż po  16.20 WI­G20 osu­nął się w cią­gu 10 mi­nut o 15 pkt (0,5 proc.), by po­tem w cią­gu ko­lej­nych 10 mi­nut nie­mal od­ro­bić te stra­ty (po­dob­ne zmia­ny za­no­to­wa­no na ryn­ku kon­trak­tów). Wa­ha­niom tym, któ­re trud­no by­ło­by wy­tłu­ma­czyć sy­tu­acją na gieł­dach za­chod­nich, to­wa­rzy­szy­ły wzmo­żo­ne ob­ro­ty ak­cja­mi. Na tym się nie skoń­czy­ło i in­we­sto­rzy wy­jąt­ko­wo ak­tyw­nie han­dlo­wa­li wa­lo­ra­mi aż do koń­ca se­sji.Źró­dło te­go zja­wi­ska sta­je się ja­sne, je­śli weźmiemy pod uwa­gę, że w pią­tek wy­ga­sa­ła mar­co­wa se­ria kon­trak­tów ter­mi­no­wych. To, że ostat­nia go­dzi­na no­to­wań w ostat­nim dniu han­dlu da­ną se­rią fu­tu­res przy­no­si nie­ocze­ki­wa­ne zmia­ny kur­sów, wy­ni­ka z tego, że wła­śnie w tym cza­sie usta­la­na jest osta­tecz­na ce­na roz­li­cze­nio­wa tych in­stru­men­tów.Wpływ na wa­ha­nia ma­ją

dzia­ła­nia m.in. ar­bi­tra­ży­stów, czy­li in­we­sto­rów sta­ra­ją­cych się za­ra­biać na różni­cach mię­dzy wy­ce­ną kon­trak­tów a WI­G20.

T.H.[/ramka]

[ramka][srodtytul]Mechanizm, który pozwolił zarobić 2,3 mln zł w kilkanaście minut[/srodtytul]

Zle­ce­nie wpro­wa­dzo­ne przez Ra­fa­ła G. za­kła­da­ją­ce sprze­daż 4 tys. sztuk fu­tu­res „po każdej ce­nie” spo­wo­do­wa­ło spa­dek wy­ce­ny kon­trak­tu FW20H4 o 7 proc. (po­nad 90 pkt), do­pro­wa­dza­jąc do uru­cho­mie­nia stop-los­sów na wie­lu ra­chun­kach in­we­sto­rów. Za­raz po­tem Ra­fał G. zło­żył zle­ce­nie prze­ciw­staw­ne o po­dob­nej wiel­ko­ści, sys­tem jed­nak nie od ra­zu je przy­jął.

W trak­cie pro­ku­ra­tor­skie­go do­cho­dze­nia oka­za­ło się, że zle­ce­nie o war­to­ści 65 mln zł nie by­ło zwy­kłą po­mył­ką (co su­ge­ro­wał Ra­fał G., któ­ry twier­dził, że je­go klient­ce cho­dzi­ło o czte­ry kon­trak­ty).

Jed­no­cze­śnie nad­zór fi­nan­so­wy za­uwa­żył, że na ryn­ku po­ja­wi­ły się zle­ce­nia z ra­chun­ku spół­ki Ca­glia­ri w Do­mu In­we­sty­cyj­nym BRE?Ban­ku, skła­da­ne przez Ar­ka­diusza O. W pierw­szej go­dzi­nie se­sji, oprócz sprze­da­ży 2000 kon­trak­tów w oko­li­cy 1788 pkt (bli­sko gór­nych wi­de­łek ogra­ni­cza­ją­cych wa­ha­nia kur­su), po­le­cił on także za­kup 1000 po­chod­nych po 1464 pkt. To mia­ła być gra na tzw. wi­deł­kach, da­ją­ca za­ra­biać przy spo­rych zmia­nach Na kil­ka mi­nut przed wstrzą­sem na ryn­ku Ar­ka­diusz O. zło­żył jed­nak zle­ce­nia sprze­da­ży 500 kon­trak­tów (z wy­so­kim li­mi­tem), co po­zwo­li­ło mu za­ro­bić  2,3 mln zł.

Wcze­śniej­sze zle­ce­nia, skła­da­ne na po­cząt­ku se­sji, nie zo­sta­ły osta­tecz­nie ak­ty­wo­wa­ne (zmia­ny kur­su nie by­ły tak du­że). Je­że­li tak by się sta­ło, za­ro­bek mógł­by być więk­szy.

Naj­bar­dziej po­szko­do­wa­ny oka­zał się DM PKO BP – w su­mie stra­cił na obu ope­ra­cjach nie­speł­na 4 mln zł). KPWiG (obecnie KNF) zi­den­ty­fi­ko­wa­ła szko­dy u ponad 300 in­we­sto­rów, któ­rych do­tknął stop-loss. W ca­łym 2004 r. wo­lu­men ob­ro­tów na ryn­ku ter­mi­no­wym wy­raź­nie spadł – do 3,7 mln sztuk z 4,4 mln sztuk rok wcze­śniej – co wska­zy­wa­ło na spa­dek za­ufa­nia do gieł­dy.

K.K.[/ramka]

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy