Sędzia Katarzyna Rutkowska-Giwojno nie będzie miała łatwego zadania. Sprawa dotycząca manipulacji kursem kontraktu terminowego sprzed siedmiu lat znalazła się w końcu w sądzie. Ale wszystko wskazuje, że oskarżeni Rafał G. i Arkadiusz O. nie zamierzają zrezygnować z obrony. Rozprawa może okazać się także mało komfortowa dla środowiska maklerów i samego Domu Maklerskiego PKO?BP, z którego terminalu wyszło feralne zlecenie.
[srodtytul]Rekordowe zlecenie[/srodtytul]
Przypomnijmy, że ze śledztwa Prokuratury Okręgowej i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego wynika, że oskarżeni sztucznie obniżyli i podwyższyli kurs kontraktu na WIG20, wykorzystując przy tym dostęp Rafała G. do stacji roboczej w DM PKO BP. Sprzedaż 4 tys. kontraktów po każdej cenie wstrząsnęła rynkiem, doprowadzając do przeceny instrumentu. Prokuratura ustaliła, że działania pracownika brokera mogły nie być błędem, ale świadomą manipulacją kursem, na której zarobił Arkadiusz O. – transferując zarobione 2,3 mln zł na konta spółki Cagliari, zarejestrowanej na Wyspach Dziewiczych.
[srodtytul]Jawna rozprawa[/srodtytul]
Na początku procesu pełnomocnik PKO BP (pełni rolę?oskarżyciela posiłkowego) wniósł o utajnienie rozprawy, argumentując to zachowaniem tajemnicy bankowej i wrażliwością informacji o zabezpieczeniach informatycznych w biurze. Adwokaci oskarżonych zaprotestowali, a sąd ostatecznie nie przychylił się do prośby.