Powszechna niechęć wobec branży to zachęta dla kontrarian

Siła relatywna indeksu branżowego względem WIG znalazła się we wrześniu najniżej w historii. Sektor budowlany przebył długą drogę od przewartościowania do wycen niższych niż na całym rynku. Oznacza to uatrakcyjnienie walorów, ale na razie scenariuszem bazowym jest kontynuacja trendu spadkowego

Aktualizacja: 24.02.2017 05:28 Publikacja: 24.10.2011 01:56

Tomasz Hońdo

Tomasz Hońdo

Foto: Archiwum

Notowania spółek budowlanych w pierwszej połowie października podjęły wreszcie bardziej zdecydowaną niż do tej pory próbę odrobienia dotkliwych strat. Od dna bessy WIG-Budownictwo zyskał w najlepszym momencie 17 proc.

Taka zwyżka może robić wrażenie (zwłaszcza że miała miejsce w ciągu zaledwie dwóch tygodni), ale trudno ją rozpatrywać w oderwaniu od szerszego kontekstu. Tempo zwyżki jest po prostu adekwatne do tempa poprzedzającego ją trendu spadkowego. Tylko we wrześniu indeks branżowy stracił 20?proc., nie mówiąc już o tym, że straty od szczytu hossy wyniosły jak dotąd maksymalnie aż 60 proc. Jeśli popatrzymy na wykres notowań w dłuższym horyzoncie czasowym, to ostatnia poprawa nastrojów blednie w cieniu przytłaczającego trendu spadkowego.

Przy tezie o zakończeniu tej niekorzystnej tendencji trudno upierać się tym bardziej, że w trakcie poprzedniej bessy (w okresie od połowy 2007 r. do lutego 2009 r.) zdarzyły się aż trzy podobne lub nawet silniejsze korekty wzrostowe (największa miała miejsce między połową stycznia i lutego 2008 r. i podniosła indeks aż o 30 proc.). Dopiero za czwartym podejściem kupujący zdołali na dobre przerwać trend zniżkowy. Te doświadczenia z przeszłości trudno ignorować.

Co gorsza, w odróżnieniu od poprzedniej bessy tym razem akcje spółek budowlanych nie tylko nie próbowały opierać się ogólnej dekoniunkturze, lecz co gorsza w skali ostatnich kilkunastu miesięcy są wyjątkowo słabe na tle całego rynku. Podczas gdy w 2008 r. siła relatywna WIG-Budownictwo względem WIG momentami ustanawiała nawet wielomiesięczne maksima, to tym razem już od ponad roku osuwa się po równi pochyłej (ostatni zryw kupujących to jedynie korekta tej tendencji). Doszło wręcz do tego, że we wrześniu siła relatywna ustanowiła historyczne minimum, pogłębiając dołki z początku 2003 roku.

Podczas gdy WIG w trakcie ostatnich spadków jedynie „konsumował" zwyżkę rozpoczętą w lutym 2009 r., to WIG-Budownictwo już od dawna ma za sobą pokonanie dołka z początku 2009 r., a ostatnio notował nawet sześcioletnie minima. Tutaj fala zwyżkowa rozpoczęta w 2009 r. wygląda jedynie jak korekta bessy, której drugi etap obserwujemy od ponad roku. Indeks branżowy we wrześniu był aż 80 proc. poniżej szczytu z kwietnia 2007 r.

W ślad za wynikami

Wszystkie te obserwacje są dość przytłaczające. Mamy do czynienia z wyjątkowo uporczywym trendem spadkowym. Przyjrzenie się fundamentom przedsiębiorstw budowlanych sugeruje jednocześnie, że taka sytuacja to racjonalna reakcja inwestorów na coraz słabsze wyniki finansowe. Można tu mówić o pewnym paradoksie. O ile kondycja sektora była bardzo mocna w trakcie poprzedniej bessy w 2008 roku, o tyle pod koniec 2009 roku, kiedy inne branże zaczęły się odbijać od dna, wyniki budowlanki nagle zaczęły się pogarszać. Z taką sytuacją mamy nadal do czynienia – poprawie osiągnięć finansowych na całym rynku towarzyszy regres w sektorze budowlanym.

Co gorsza, niewiele wskazuje na to, by sytuacja ta miała ulec radykalnej zmianie, skoro w ciągu pół roku wygaśnie boom inwestycyjny związany z organizacją mistrzostw Euro 2012, a nadmierny deficyt budżetowy utrudnia podtrzymanie dotychczasowego poziomu wydatków na infrastrukturę. Taka perspektywa pozostaje najważniejszym czynnikiem napędzającym trend spadkowy.

Czy należy więc na dobre już spisać sektor budowlany na straty? Niekoniecznie. Na giełdzie sprawdza się powiedzenie: „nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło". Owszem, uporczywy trend spadkowy to dotkliwe straty dla dotychczasowych posiadaczy akcji, ale także potencjalne korzyści dla przyszłych nabywców. Skąd taki wniosek? Wystarczy spojrzeć na długoterminowy wykres przeciętnej wartości wskaźnika cena/wartość księgowa dla spółek z branży. O ile jeszcze cztery lata temu mieliśmy do czynienia z hurraoptymistycznymi wycenami akcji w sektorze (m.in. pod wpływem rozbudzonych oczekiwań związanych z Euro 2012 C/WK przekraczał astronomiczną wartość 6,0), o tyle od tego czasu trwa systematyczne niwelowanie tej „nadwyżki optymizmu".

Wyceny zachęcają

Ostatnie miesiące doprowadziły wręcz do tego, że wskaźnik C/WK dla WIG-Budownictwo (liczony jako średnia ważona udziałami w indeksie) nie tylko znalazł się już poniżej neutralnego poziomu 1,0, ale na dodatek spadł też poniżej wartości tego wskaźnika dla indeksu WIG. To wydarzenie o wręcz historycznym znaczeniu. Branża budowlana przeszła długą i wyboistą drogę od skrajnego przewartościowania do wycen dość pesymistycznych zakładających, że spółki z sektora będą pod względem wyników finansowych pozostawać w tyle za całym rynkiem. Miejsce premii w wycenach względem całego rynku zajęło dyskonto. To zapewne stwarza ciekawe długoterminowe okazje inwestycyjne dla zwolenników kontrarianizmu (działania wbrew opinii większości). Oczywiście nie jest to jeszcze gwarancja rychłego końca trendu spadkowego.

Spadek o 60 proc. przez rok

Rekordowo niska siła relatywna indeksu WIG-Budownictwo względem WIG to niejedyny objaw szczególnej niechęci inwestorów do branży, a zarazem kontrariańska zachęta do bliższego przyjrzenia się budowlance pod kątem długoterminowych okazji. Tak samo dramatycznie i zachęcająco zarazem wygląda roczna dynamika indeksu branżowego, która niedawno była bliska -60 proc. Dokładnie taką wartość dynamiki zanotowano też w lutym 2009 r., a więc w okresie, kiedy akcje były o krok od powrotu do łask. Zapał studzi niestety fakt, że równie niska była dynamika także parę miesięcy wcześniej – w październiku 2008 r. – co wtedy jeszcze nie przeszkodziło w kontynuacji bessy. Być może kompromisowym rozwiązaniem jest poczekanie aż WIG-Budownictwo osiągnie przynajmniej kilkumiesięczne maksimum (co byłoby oznaką osłabienia trendu spadkowego), przy czym uwaga cały czas powinna się koncentrować na poziomach wsparcia. Niedawny dołek może przyciągać notowania niczym magnes.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy