Nastał czas „odwrotnych wojen walutowych”

Dekadę temu banki centralne osłabiały własne waluty. Dziś jest odwrotnie.

Publikacja: 06.07.2022 21:00

Nastał czas „odwrotnych wojen walutowych”

Foto: AdobeStock

Kiedy w czasie ożywienia po kryzysie finansowym banki krajów rozwiniętych utrzymywały skrajnie łagodną politykę, brazylijski minister finansów Guido Mantega oskarżył je o prowadzenie wojen walutowych. Miały one celowo osłabiać własne waluty, aby pomagać krajowym firmom konkurować z zagranicznymi.

Po ponad dekadzie inflacja sprawia, że mało który bank pomyśli o czymś takim. Instytucje przerzuciły się na starania o wspieranie własnych walut, a zdaniem finansistów możemy stać u progu „odwrotnych wojen walutowych”.

O ile w „zwykłych” wojnach celem jest stymulowanie krajowych gospodarek, o tyle w sytuacji odwrotnej chodzi o walkę z inflacją. Silniejsza waluta czyni eksport mniej opłacalnym i obniża koszt importu. Efekt? Wzrost i inflacja spowalniają. Tak jak „zwykłe” wojny walutowe lat 2009–2011 napędzały słabość dolara, tak do „odwrotnych” wojen przyczynia się teraz jego siła.

Mająca źródła m.in. w pandemii Covid-19 i rosyjskiej inwazji na Ukrainę inflacja zmusiła Fed do zaostrzania polityki. Inwestorzy zareagowali kupowaniem dolara, a presja na osłabianie krajowych walut skłania pozostałe banki centralne do zaostrzania polityki w ślad za Fedem oraz do wspierania krajowych walut.

– Posiadanie silnej waluty, by niwelować wpływ czynników proinflacyjnych, stało się pożądane – mówi „Financial Timesowi” Mark McCormick z biura TD Securities.

Jako pierwsi nastanie „odwrotnych wojen walutowych” ogłosili analitycy Goldmana Sachsa, którzy wskazali na zamienny wpływ umacniania walut i podwyżek stóp na inflację. Według nich w dużych gospodarkach rozwiniętych aby jednoprocentowe osłabienie waluty było neutralne dla inflacji, wymaga podniesienia kosztu pieniądza o dodatkowe 0,1 punktu procentowego.

Do uwzględniania wpływu słabości euro na inflację coraz bardziej otwarcie przyznaje się EBC. Bank Szwajcarii, który od lat przeciwdziałał sile franka, w tym roku pozwala na jego umocnienie, wręcz nie wyklucza interwencji… gdyby frank za bardzo osłabł. W Polsce słownych interwencji osłabiających złotego zaniechali przedstawiciele NBP. Catherine Mann z Banku Anglii oceniła, że korzyścią ze zdecydowanych podwyżek stóp będzie udzielenie wsparcia funtowi.

Przed przyjęciem logiki „odwrotnych wojen walutowych” wciąż wydaje się wzbraniać tylko jeden z głównych banków. To Bank Japonii, który mimo osłabienia jena utrzymuje skrajnie niskie stopy procentowe, wspierając w ten sposób gospodarkę. W efekcie jen osłabił się w tym roku do dolara o prawie 15 proc., czyli najmocniej wśród 17 głównych walut (lepiej zachowywał się w tym czasie nawet złoty).

„Przy nurkującym kursie walutowym Japonia zachowuje się tak, jakby rozgrywała wojnę walutową według jej starych zasad” – komentuje agencja Bloomberg.

Gospodarka światowa
Amerykański PKB spadł w pierwszym kwartale
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Gospodarka światowa
Volkswagen odnotował 37-proc. spadek zysku w pierwszym kwartale
Gospodarka światowa
PKB strefy euro wzrósł o 0,4 proc.
Gospodarka światowa
Chiny zniosły cło na amerykański surowiec. Ale nie chcą się przyznać
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Gospodarka światowa
Globalny szef international w Citi: na świecie będzie coraz mniej wolnego handlu
Gospodarka światowa
Czy DOGE rzeczywiście „ciął piłą łańcuchową” wydatki budżetowe?