Osłabienie dolara amerykańskiego względem złotego, euro i innych walut w ostatnich miesiącach bardzo rzuca się w oczy. Kurs USD/PLN spada właśnie poniżej poziomu 3,60 zł w południe 1 lipca. Ostatnio taki kurs można było obserwować w 2018 roku. W stosunku do euro mamy z kolei do czynienia z kursami niewidzianymi od przynajmniej pięciu lat. Co ciekawe, wszystko to dzieje się w momencie, gdy stopy procentowe w USA są relatywnie wysokie, a FED wydaje się nie spieszyć z kolejnymi obniżkami, co teoretycznie powinno wspierać dolara. Przyczyn trzeba więc szukać gdzie indziej. Czy rynek gra scenariusz szybszych obniżek niż wynikałoby z komunikatów FED-u?
Zapewne jedno i drugie. Oczekiwania rynkowe dotyczące obniżek stóp w tym roku zmieniają się wyjątkowo szybko. Dziś rynek znowu oczekuje aż trzech cięć do końca roku, choć próżno tego szukać w retoryce Jerome Powella. Z drugiej strony, od początku kadencji Trumpa mamy wyraźne przepływ kapitału z giełd USA do Europy. Zaufanie inwestorów do nowej amerykańskiej administracji jest małe, a i sam Trump preferuje słabego dolara, aby wzmacniać amerykański eksport. Europa tymczasem zapowiada rekordowe wydatki na zbrojenia i luzowanie Zielonego Ładu. Dolarowi nie pomaga również strategiczna dywersyfikacja rezerw walutowych banków centralnych w kierunku złota.
Jakie będą konsekwencje słabości dolara? Po pierwsze, słaby dolar to szansa dla amerykańskich eksporterów. Wiele największych amerykańskich spółek działa globalnie, więc można się spodziewać, że nawet mimo spadku kursu USD (który zresztą w obecnych warunkach można bezkosztowo zabezpieczyć), zyski na amerykańskich indeksach będą przyzwoite. Po drugie, okresy słabego dolara sprzyjają przepływom kapitału na rynki emerging markets. Taniejący dolar zmniejsza koszt obsługi zadłużenia w tej walucie oraz poprawia bilanse krajów rozwijających się. Biorąc pod uwagę atrakcyjne wyceny wielu tych rynków oraz ich walut, może to być ciekawy kierunek. Polska, jako rynek o relatywnie wysokich realnych stopach procentowych i stabilnej gospodarce, może przyciągać część tych przepływów.
Po trzecie, słabszy dolar to zwykle mocniejsze surowce, które są przecież w nim wyceniane. Uwagę przyciąga szczególnie złoto, na które to właśnie banki centralne niektórych krajów zamieniają swoje dolarowe rezerwy. Zyskiwać też powinny metale przemysłowe, zwłaszcza gdyby ta tendencja się utrzymywała, co może być oznaką głębszych zmian w globalnym układzie sił monetarnych i inwestycyjnych.