Przed wyborami, które odbyły się 27 września, Merkel obiecywała zmniejszenie podatków o 15 mld euro. Tworząc koalicję z liberałami (FDP), reprezentowani przez kanclerz chadecy (CDU) znaleźli się jednak pod presją, aby znacznie zwiększyć skalę redukcji. FDP w programie wyborczym zapowiadała ograniczenie obciążeń podatkowych aż o 35 mld euro.
Wczoraj Merkel przekonywała do koalicyjnych uzgodnień członków swojej partii. – Nie ma gwarancji, że plan zadziała, ale przynajmniej są na to jakieś szanse. Nie widzę natomiast szans powodzenia, jeśli byśmy tylko oszczędzali, oszczędzali i oszczędzali – stwierdziła Merkel na zjeździe CDU.
To właśnie chadecy będą odpowiadać za finanse w nowym rządzie. Desygnowany na ministra finansów Wolfgang Schaeuble nie ukrywa, że w ciągu czteroletniej kadencji gabinetu nie uda się zrównoważyć budżetu, którego deficyt w przyszłym roku, jeszcze przed cięciami podatków, jest szacowany na ponad 5 proc. PKB.
Do tego potrzebne by były oszczędności, a na te nie ma teraz miejsca. – Nie ma najmniejszego sensu rozmowa o oszczędnościach w czasie, kiedy gospodarka potrzebuje dodatkowego impulsu – stwierdził Schaeuble w wywiadzie dla „Welt am Sonntag”.Obniżki podatków są ukierunkowane na mało i średnio zarabiających. Rozpoczną się od przyszłego roku m.in. wprowadzeniem ulgi na dzieci.
Cięcia podatków mają pobudzić konsumpcję, która nie mogła się dotąd podnieść z powodu szybkiego wzrostu bezrobocia. Sytuacja na rynku pracy zresztą jeszcze długo pozostanie główną przeszkodą na drodze do odrodzenia. Właśnie dlatego ekonomiści popierają plany dotyczące zmniejszania obciążeń fiskalnych. – Nie ma sensu brać się do cięcia wydatków publicznych już w przyszłym roku, w którym bezrobocie ma wzrosnąć przynajmniej o pół miliona osób – uzasadnia Andreas Rees, ekonomista z monachijskiego oddziału Unicredit.