O spokojnym śnie branża maklerska może tylko pomarzyć

Nawet jeśli dobra koniunktura giełdowa się utrzyma, a na rynku dojdzie do oczekiwanego wysypu transakcji, to wcale nie jest powiedziane, że polskie biura i domy maklerskie zaczną zarabiać krocie. Wyzwań stojących przed branżą wciąż bowiem nie brakuje.

Publikacja: 29.08.2025 06:00

O spokojnym śnie branża maklerska może tylko pomarzyć

Foto: Adobestock

O tym, że kondycja branży maklerskiej jest w dużej mierze uzależniona od koniunktury rynkowej wiadomo nie od dzisiaj. Tydzień temu na łamach "Parkietu" pisaliśmy jednak, że mimo trwającej hossy, polscy brokerzy czują niedosyt. Owszem: niemal wszystkie podmioty w I półroczu 2025 r. zanotowały wzrost przychodów z tytułu prowizji i opłat względem analogicznego okresu rok wcześniej, ale patrząc na skalę wzrostów indeksów i obrotów na GPW, a także na zmienność, która pojawiła się w związku z tematem ceł, oczekiwania były dużo większe. A skoro tak, to tym bardziej zasadne wydaje się pytanie o to, jak może wyglądać II półrocze. Już w przypadku koniunktury rynkowej pojawiają się znaki zapytania.

- Chociaż oczywiście nie możemy tego wykluczyć, to w najbliższych miesiącach nie spodziewamy się zmienności wywołanej przez czynniki o tak niepowtarzalnym charakterze, jak to miało miejsce na początku roku. Nadal jednak nasze oczekiwania są optymistyczne. Czy jednak globalna sytuacja geopolityczna po raz kolejny nie wpłynie na rynki kapitałowe – czas pokaże – mówi Paweł Trzaska, dyrektor departamentu sprzedaży detalicznej Santander BM.

Nawet jeśli koniunktura i zmienność będą sprzyjać maklerom, to przecież I półrocze też pokazało, że to może być za mało dla krajowych brokerów. A przecież wyzwań stojących przed branżą też nie brakuje.

Umiarkowani optymiści

To, co najbardziej przeszkadza maklerom w wykorzystaniu pełni giełdowej hossy to wciąż stosunkowo niewielka aktywność inwestorów indywidualnych na GPW. Hossa napędzana jest przecież głównie przez inwestorów zagranicznych. Z perspektywy klienta indywidualnego nawet świetne wyniki indeksów to za mało, aby masowo ruszyć na giełdę. Brokerom może jednak pomagać "sezonowość". Na razie więc w branży panuje optymizm, chociaż znów należałoby dodać, że pozostaje on umiarkowany.

Reklama
Reklama

– Spodziewamy się, że czwarty kwartał – podobnie jak w latach ubiegłych – będzie okresem wzmożonej akwizycji klientów zainteresowanych inwestowaniem emerytalnym poprzez konta IKE i IKZE. Zakładamy, że liczba nowo otwartych kont osiągnie kolejny rekord. Pasywne inwestowanie z wykorzystaniem ETF-ów – zarówno na GPW, jak i na rynkach zagranicznych – pozostaje silnym trendem, który naszym zdaniem będzie kontynuowany. Dodatkowo, dobra kondycja polskiej gospodarki oraz intensyfikacja działań dyplomatycznych zmierzających do zakończenia wojny w Ukrainie powinny pozytywnie wpływać na wyceny spółek notowanych na GPW – mówi Maksymilian Skolik, dyrektor BM mBanku.

O ile koniunktura rynkowa się nie załamie, to wsparciem dla brokerów powinien być też rynek transakcji. Już w I półroczu w tym obszarze widać było przebudzenie, a łączna wartość transakcji rynkowych typu IPO, SPO, ABB wyniosła prawie 11 mld zł, podczas gdy w analogicznym okresie rok wcześniej było to 3,5 mld zł. Sami brokerzy przyznają, że wyższe wyceny giełdowe powodują, że okienko rynkowe od września znów powinno być szeroko otwarte i tym samym w tym roku można spodziewać nawet kilkunastu transakcji.

– Po bardzo udanym pierwszym półroczu na rynku, co znalazło swoje odzwierciedlenie we wzroście wyniku i rozwoju działalności BM Pekao, na drugie półrocze spoglądamy z nie mniejszym optymizmem – mówi Piotr Cwynar, zastępca dyrektora BM Pekao. – Dla umocnienia rynku ważna będzie oczywiście sytuacja geopolityczna i kondycja światowej gospodarki, natomiast z perspektywy biznesu maklerskiego nawet w przypadku pojawienia się okresowo wyższej zmienności powinna ona dodatkowo wspierać wyniki brokerów. Pozostajemy również optymistami w zakresie szeroko pojętych transakcji ECM, w których jako Pekao w ostatnich miesiącach uczestniczyliśmy bardzo aktywnie. Aktualnie jesteśmy zaangażowani w kolejnych kilka projektów na różnym etapie zaawansowania – mówi Cwynar. Dodaje on jednocześnie, że również otoczenie może napawać optymizmem. Mowa m.in. o pomyśle OKI.

– Za pozytywny sygnał dla przyszłych perspektyw uznajemy działania Ministerstwa Finansów mające na celu aktywizację kapitału gospodarstw domowych na rynku giełdowym. Dostrzegając istotną rolę rynku kapitałowego w budowaniu silnej gospodarki, jako grupa Pekao przy współpracy z GPW w 2025 r. zainicjowaliśmy też autorski program „Z Żubrem na Giełdę”, w ramach którego podejmujemy działania mające na celu zainteresować klientów banku wejściem na lokalny parkiet. Po pierwszych sześciu miesiącach trwania inicjatywy stwierdzam, że w tym kontekście pojawiają się konkretne sygnały płynące ze strony przedsiębiorstw wskazujące na powrót zainteresowania taką formą finansowania dalszego rozwoju – mówi Cwynar.

Czytaj więcej

Maklerzy czują giełdową hossę, ale tylko powierzchownie
Reklama
Reklama

Konkurencja nie śpi

Wszystko to oczywiście brzmi optymistycznie, ale przecież nigdy nie jest tak, że rynek oferuje tylko nowe możliwości. To także i liczne wyzwania, których w II półroczu nie będzie brakować, a pewnie można nawet zaryzykować stwierdzenie, że będzie ich nawet więcej niż w I półroczu. Lokalni pośrednicy nadal muszą mierzyć się z wysokim poziomem konkurencji.

– Po stronie wyzwań dla branży z całą pewnością niezmiennie mamy wysoki i rosnący udział zagranicznych brokerów w handlu na GPW. Zjawisko to, od dłuższego czasu sygnalizowane przez lokalnych członków giełdy, prowadzi do wysokiego poziomu koncentracji udziału po stronie kilku zagranicznych podmiotów, które w dużo mniejszym stopniu będą zainteresowane wsparciem dla średnich i małych podmiotów. Taka sytuacja powoduje, że lokalni brokerzy tylko po części pozostają beneficjentem tegorocznych, imponujących wzrostów obrotów na GPW, dodatkowo odczuwając rosnącą presję na stawki prowizyjne wynikającą z modelu funkcjonowania zagranicznych brokerów – mówi Piotr Cwynar.

Chociaż tradycyjne biura i domy maklerskie głośno tego nie mówią, to kiedy porusza się temat konkurencji, siłą rzeczy pojawia się też wątek firmy XTB, która dzisiaj działa już w większości obszarów i produktów dedykowanych dla inwestorów indywidualnych i stała się dużym i realnym konkurentem.

Czytaj więcej

Brokerzy zbroją się i prężą muskuły

Również konkurencja w obszarze transakcji, na które tak mocno liczy branża, ostatnio nabiera nowych kształtów. Na rynku obserwujemy liczne przetasowania kadrowe, które na nowo mogą zdefiniować, kto tak naprawdę będzie się liczył w tym wyścigu.

System giełdowy niewiadomą

Na deser pozostaje jeszcze jeden wątek, który coraz mocniej spędza sen z powiek branży maklerskiej. Chodzi o nowy system transakcyjny WATS na GPW, który według oficjalnego harmonogramu ma zadebiutować na rynku 10 listopada. W tym przypadku teoria, znów jednak może niekoniecznie zbiec się z rzeczywistością. W ostatnim czasie pojawiają się coraz częstsze głosy ze strony maklerów, że WATS nie ruszy jednak 10 listopada. Czasu jest bowiem coraz mniej, a wciąż jest wiele do zrobienia. Dla samych maklerów to spory ból głowy, bo WATS zaangażuje zasoby ludzkie i nie pozostaje bez wpływu na inne projekty o charakterze rozwojowym. Teoretycznie, im szybciej byłby wprowadzony WATS, tym oczywiście lepiej. Na drugiej szali leży jednak bezpieczeństwo rynkowe, które ma absolutny priorytet. Nawet więc jeśli na rynkach, w kolejnych miesiącach, będzie panowała spokojna atmosfera, to akurat maklerzy na nudę nie będą mogli narzekać.

Biura maklerskie
XTB wprowadza cashback
Biura maklerskie
Klienci XTB z ograniczonym dostępem do GPW
Biura maklerskie
XTB wierzy w opcje w IV kwartale
Biura maklerskie
XTB rusza z nową kampanią na czterech kontynentach
Materiał Promocyjny
Jak jakościowe opony zimowe mogą zmienić codzienną jazdę
Biura maklerskie
Trade Republic w Polsce. Czym i jak firma chce podbić rynek?
Biura maklerskie
Maklerzy poszli na wojnę, a inwestorzy zacierają ręce
Reklama
Reklama