Dzień wcześniej zaś konkurencyjna agencja Standard & Poor’s zapowiedziała, że może pozbawić Helladę ratingu A-. Działania te motywowane są przez obie agencje pogarszającym się stanem finansów publicznych tego południowoeuropejskiego kraju.
Na obniżkę ratingu szybko zareagowały rynki. Główny indeks ateńskiej giełdy spadł o 5,2 proc. Rentowność greckich obligacji dwuletnich wzrosła wczoraj po południu aż o 45 pb, do 2,52 proc. Był to jej największy skok od listopada 2008 r.
– Już wczorajsze obniżenie perspektywy ratingu przez Standard & Poor’s było powodem wtorkowej reakcji rynków. Wszyscy przyjmują teraz bardzo, bardzo negatywne postrzeganie Grecji – przyznaje Marc Ostwald, strateg ds. rynku obligacji w londyńskiej firmie Monument Securities. Inwestorzy, od blisko dwóch miesięcy, coraz bardziej niepokoją się sytuacją w Grecji. Od połowy października indeks ASE spadł już o 23 proc. Obecnie jest on najgorszym spośród głównych zachodnioeuropejskich wskaźników giełdowych.
Falę niepokoju co do losu Hellady wywołało ujawnienie przez nowy, socjaldemokratyczny rząd Jeoriosa Papandreou prawdziwej wielkości tegorocznego deficytu budżetowego. Poprzedni, konserwatywny gabinet deklarował wcześniej, że deficyt budżetowy Grecji sięgnie w tym roku tylko 6 proc. PKB. W październiku rząd Papapandreou poinformował zaś, że wyniesie on... 12,7 proc.
Oświadczenie nowego rządu wywołało szok i niedowierzanie we władzach Unii Europejskiej. Oznaczało ono, że poprzedni ateński rząd mógł fałszować dane statystyczne. Podczas grudniowego spotkania unijnych ministrów finansów nakazano więc Grecji podjąć kroki mające zmniejszyć deficyt. Hellada ma się z nich rozliczyć przed Brukselą w lutym.