Sytuacja gospodarcza Grecji oraz pogarszający się stan finansów publicznych innych krajów Unii Europejskiej są głównymi tematami rozpoczętego w piątek madryckiego szczytu unijnych ministrów finansów i szefów banków centralnych. Pomimo że w zeszły weekend kraje strefy euro i Międzynarodowy Fundusz Walutowy uzgodniły udostępnienie Atenom linii kredytowych na 45 mld euro, na rynkach wciąż daje znać o sobie niepokój inwestorów.
Rentowność greckich obligacji dziesięcioletnich sięgnęła w piątek 7,255 proc., poziomu sprzed ustalenia pakietu ratunkowego dla Grecji. Ateński rząd poprosił MFW, kraje eurolandu oraz Europejski Bank Centralny o rozpoczęcie rozmów w sprawie uruchomienia pomocy. Fundusz przyjął już zaproszenie, a jego eksperci przylecą do Aten w poniedziałek.
[srodtytul]Niepewna reakcja[/srodtytul]
Unijni ministrowie finansów zgromadzeni w Madrycie zasugerowali Grecji, by ta podjęła rozmowy z Międzynarodowym Funduszem Walutowym w celu ustalenia warunków pomocy. Spekuluje się, że warunkiem wsparcia z MFW będą cięcia wydatków na emerytury i pensje urzędników. Olli Rehn, unijny komisarz ds. gospodarczych, zapewniał, że Grecja chce tylko sprecyzować warunki pomocy, której teraz nie potrzebuje. – Wygląda to na sytuację, w której główni gracze są pozbawieni woli działania. Rynek chce widzieć już rozwiązanie problemu, ale tego nie otrzymuje – twierdzi Marc Chandler, ekonomista z Brown Brothers Harriman.
Wiele wskazuje, że problemy Grecji szybko się nie skończą. 45 mld euro to suma tylko na ten rok. Program pomocy obejmuje zaś trzy lata. Niezależnie od tego, czy Grecja zwróci się o wsparcie, będzie musiała naprawiać finanse publiczne. W tym roku ma zmniejszyć deficyt budżetowy do 8,7 proc. PKB z 12,9 proc. PKB w 2009 r.