Sądzę, że dotychczas banki nawet w połowie nie rozpoznały strat z tytułu nietrafionych kredytów, które będą musiały ponieść – twierdzi Tanya Azarchs, analityk ds. wiarygodności kredytowej banków w agencji Standard & Poor’s.
Problem nie dotyczy jednak wyłącznie nieregularnych kredytów. Choć notowania banków zwyżkują już od ponad roku, a wiele z nich od kilku kwartałów donosi o spektakularnych wynikach, ich bilanse wciąż są obciążone całą gamą trudnych do wyceny aktywów, nazywanych zbiorczo toksycznymi.
[srodtytul]Dopiero w połowie drogi[/srodtytul]
Od początku kryzysu amerykańskie i europejskie banki straciły na toksycznych aktywach i nietrafionych kredytach około 1,1 bln USD (3,2 bln zł). Rekordzistą jest Citigroup, który musiał odpisać od aktywów już ponad 120 mld USD.
Według prognoz Międzynarodowego Funduszu Walutowego z jesieni, do końca 2010 r. straty te mogą wzrosnąć do 2,6 bln USD, z czego ponad 60 proc. przypadnie na instytucje finansowe ze Starego Kontynentu. Nieco mniej pesymistyczne są szacunki Johna Lonskiego, głównego ekonomisty agencji ratingowej Moody’s. Według niego w bilansach banków zalega wciąż około 1,2 bln USD toksycznych aktywów, a w bilansach ubezpieczycieli około 250 mld USD. Kolejne 240 mld USD jest w posiadaniu wspieranych przez amerykański rząd instytucji kredytowych, takich jak Freddie Mac czy Fannie Mae.