Zarzuty, jakie pod koniec ubiegłego tygodnia postawił Goldman Sachs amerykański nadzór bankowy, wyraźnie uderzyły w notowania jego akcji. Nie zburzyły jednak zaufania, jakimi darzą je analitycy. Aż 22 domy maklerskie zalecają obecnie kupno akcji banku, a siedem rekomenduje ich trzymanie. Zanim sprawa domniemanych oszustw Goldman została nagłośniona, rekomendacji „kupuj” było 23, a „trzymaj” sześć.
[srodtytul]Lukratywny trading[/srodtytul]
Optymizm analityków w odniesieniu do papierów czołowego amerykańskiego banku inwestycyjnego okazał się uzasadniony. W I kwartale Goldman zarobił netto niemal 3,5 mld USD (10,1 mld zł), czyli 5,6 USD w przeliczeniu na jeden walor. To wprawdzie o 29 proc. mniej niż w poprzednim kwartale, ale aż o 91 proc. więcej niż w pierwszych trzech miesiącach 2009 r. Wynik ten zdecydowanie przebił też oczekiwania analityków, którzy, średnio rzecz biorąc, spodziewali się zysku netto w przeliczeniu na akcję na poziomie 4,1 USD.
Spektakularne wyniki Goldman są efektem udanych transakcji na rynkach finansowych. Przychody z obrotu instrumentami rynku pieniężnego, walutami i surowcami sięgnęły rekordowego poziomu 7,4 mld USD, w porównaniu z 6,6 mld USD rok wcześniej. W przypadku handlu akcjami było to 2,3 mld USD, w porównaniu z 2 mld USD w analogicznym okresie poprzedniego roku. Całkowite przychody wyniosły niemal 12,8 mld USD, o 36 proc. więcej niż przed rokiem.
Tradycyjnie w przypadku Goldman, który słynie z hojnych premii dla pracowników, sporo uwagi przyciągnęła kwota, jaką wyasygnował na wynagrodzenia. Wyniosła ona w pierwszych trzech miesiącach roku 5,5 mld USD, czyli 43 proc. przychodów. Bank podkreślił, że odsetek ten jeszcze nigdy nie był w I kwartale tak niski. Rok wcześniej wyniósł 50 proc.