Menedżerowie banku Goldman Sachs, najbardziej zyskownej firmy w historii Wall Street, byli we wtorek ponad dziesięć godzin przesłuchiwani przez podkomisję śledczą Senatu. Ten niezwykły spektakl wzbudził duże zainteresowanie. Dotyczył m.in. sprzedaży kontrowersyjnych instrumentów finansowych opartych na kredytach hipotecznych udzielanych osobom o niskiej wiarygodności (sub-prime).
Z ujawnionej korespondencji elektronicznej wynika, że w 2006 i 2007 roku Goldman Sachs gwałtownie poszukiwał klientów na tracące na wartości produkty powiązane z rynkiem nieruchomości. Firma uznała je za zbyt ryzykowne. W jednym z e-maili sam Lloyd Blankfein, szef Goldmana Sachsa, pytał, czy personel robi wystarczająco dużo, by pozbyć się obligacji powiązanych z kredytami hipotecznymi.
[srodtytul]Każdy coś zyskał[/srodtytul]
Kto wygrał pojedynek w Senacie? – Obie strony uzyskały to, czego oczekiwały – komentował Robert Hillman, profesor prawa na Uniwersytecie Kalifornijskim, specjalista od rynku papierów wartościowych. – Senat zapewne uczynił to, co jego zdaniem musiał zrobić, czyli pouczył ludzi Goldmana Sachsa i wprawił ich w zakłopotanie. Z kolei celem Goldmana było pokazanie, że nie angażował się w oszukańcze czy nielegalne działania. Prawdopodobnie im się to udało – powiedział Hillman.
Senator Carl Levin i pozostali członkowie podkomisji są przekonani, że dowody ujawnione podczas przesłuchania uzasadniają podjęcie dalszych procedur zmierzających do zaostrzenia regulacji rynku finansowego, nad którymi od dłuższego czasu pracuje amerykański parlament.