Międzynarodowy Fundusz Walutowy oraz Bank Światowy porozumiały się z ateńskim rządem w sprawie ratowania Grecji przed bankructwem. Atenom zostanie udostępnione 110 mld euro pomocy. W zamian greckie społeczeństwo będzie musiało dodatkowo „zacisnąć pasa”.
Przyjęte porozumienie o pomocy wywołało wściekłość związków zawodowych. Nie zdołało wywołać entuzjazmu rynków. W poniedziałek euro osłabiało się wobec 13 głównych walut świata, a większość europejskich indeksów giełdowych skończyła sesję na lekkim plusie. Ateński indeks ASE stracił 0,88 proc.
[srodtytul]Nowe wyrzeczenia za pomoc [/srodtytul]
Założenia planu wsparcia przeciekały od kilku dni do mediów, a rynki zdyskontowały je już pod koniec zeszłego tygodnia. Nie były więc dla nikogo zaskoczeniem ani suma pomocy (największego pakietu wsparcia w historii), ani to, że będzie rozłożony na trzy lata. Potwierdziło się również, że pożyczki z pakietu będą oprocentowane na około 5 proc. Niewielką niespodzianką okazało się umieszczenie w pakiecie specjalnego funduszu wsparcia dla greckich banków dysponującego 10 mld euro.
W weekend ujawnione zostały jednak twarde warunki, od których uzależnione jest wypłacanie kolejnych transz pomocy. Grecki rząd musi w ciągu trzech lat dokonać cięć budżetowych i podwyżek podatków wartych łącznie około 30 mld euro (blisko 13 proc. PKB).