Przeciwnie, inwestycje te dały w ciągu dwóch lat stopę zwrotu 8,2 proc. To więcej, niż w tym samym czasie dały zarobić 30-letnie obligacje skarbowe – wynika z rządowych danych.
Liczby te dotyczą opiewającego na 700 mld USD programu znanego jako TARP. Waszyngton ogłosił go w październiku 2008 r., kilka tygodni po bankructwie banku Lehman Brothers. Początkowo środki miały posłużyć do wykupienia od instytucji finansowych „toksycznych” aktywów.
Ostatecznie jednak rząd zdecydował się na pożyczki dla banków oraz ubezpieczyciela AIG, obejmując w zamian ich akcje uprzywilejowane lub warranty zamienne na akcje. Wartość tej pomocy sięgnęła łącznie 309 mld USD, z czego około 66 proc. wróciło już do budżetu. Pozostałe środki też nie wydają się zagrożone.
Tymczasem sprzedaż akcji i warrantów, odsetki od papierów uprzywilejowanych oraz dywidendy przyniosły Waszyngtonowi 25,2 mld USD. Kwota ta wystarczyłaby na pokrycie budżetu Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) przez 20 lat.
Najbardziej lukratywna okazała się pomoc dla banku Citigroup, z której stopa zwrotu przekroczyła 18 proc., oraz dla Goldmana Sachsa i Morgana Stanleya. – Jestem tymi liczbami zaskoczona, dominował bowiem pogląd, że wyrzucamy pieniądze w błoto i nigdy ich nie odzyskamy – oceniła Jane King, prezes Fairfield Financial Advisors.