Zapowiada on, że jego rząd do końca swej kadencji (zaplanowanego na 2014 r.) nie przedstawi daty przyjęcia euro.
Politykę premiera w tej kwestii popiera większość narodu. Sondaże mówią, że około 70 proc. Czechów nie chce, by euro zastąpiło koronę. Jest to najwyższy od pięciu lat odsetek osób nieakceptujących przystąpienia do eurolandu. Do czołowych eurosceptyków w Czechach należy prezydent Vaclav Klaus, od wielu lat krytykujący samą ideę Europejskiej Unii Walutowej. Teraz część jego poglądów przyjął rząd Neczasa.
Nawet gdyby jednak czeski rząd i społeczeństwo chciały przyjąć unijną walutę, nie dałoby się tego zrobić przez kilka najbliższych lat. Czechy nie spełniają bowiem kryteriów akcesji. Np. czeski deficyt finansów publicznych wyniesie w tym roku prawdopodobnie 5,3 proc. By kraj wszedł do eurolandu, musiałby on być mniejszy niż 3 proc. PKB.
Do porzucania korony zniechęca przede wszystkim kryzys?na peryferiach eurolandu. – Strefa euro zmieniła się odkąd w 2003 r. zdecydowaliśmy w referendum o przystąpieniu do Unii Europejskiej. Wchodzenie teraz do eurolandu, a nawet wyznaczanie konkretnej daty tego zdarzenia, byłoby kompletną polityczną i ekonomiczną głupotą – wyjaśnia Neczas.
Sceptycyzm wobec strefy euro stał się w tym roku dosyć?popularnym trendem wśród decydentów z Europy Środkowo-Wschodniej. M.in. Marek Belka, prezes Narodowego Banku Polskiego, stwierdził w zeszłym tygodniu, że Polska nie powinna spieszyć się z przyjęciem euro, dopóki nie zostaną?zreformowane unijne instytucje.