Analitycy Standard&Poor’s oceniają, że utrzymujący się pat polityczny może spowodować wzrost kosztów obsługi zadłużenia. Dlatego obniżyli perspektywę ratingu Belgii ze „stabilnej” do negatywnej” i zagroził obniżeniem oceny w ciągu pół roku o jeden stopień, jeśli siedem partii biorących udział w rozmowach na temat utworzenia nowego rządu wkrótce nie dojdzie do porozumienia. Negocjacje w tej sprawie ciągną się już pół roku. Przeprowadzone w czerwcu wybory nie dały zdecydowanej większości żadnej ze stron flamandzko-walońskiego sporu o organizację państwa. Flamandczycy domagają się zwiększenia finansowej samodzielności regionów, podczas gdy reprezentanci ludności francuskojęzycznej chcą zachowania dotychczasowego ustroju.

„Obecny, tymczasowy rząd Belgii jest zbyt słaby by stawić czoła wstrząsom w finansach publicznych” – oświadczył Marko Mrsnik, analityk agencji w wydanym komunikacie. Zwrócił przy tym uwagę, że potrzeby pożyczkowe brutto projektowane w budżecie na przyszły rok będą stanowiły równowartość blisko 11 proc. belgijskiego produktu krajowego brutto, co może pociągnąć za sobą wzrost realnych stóp procentowych.

Dodatkowo agencja Standard & Poor’s nie wykluczyła, że obniży rating w ciągu dwóch lat nawet w przypadku powołania stabilnego gabinetu, jeśli nowa ekipa nie zdoła poprawić stanu finansów publicznych i ustabilizować sytuacji politycznej w kraju.

Belgia zajmuje trzecie miejsce w Europie, po Grecji i Włoszech, pod względem wysokości długu publicznego w stosunku do produktu krajowego brutto. Nazwę tego kraju coraz częściej wymienia się w grupie potencjalnych kolejnych ofiar europejskiego kryzysu fiskalnego. W końcu listopada spread belgijskich obligacji dziesięcioletnich w stosunku do niemieckich bundów wzrósł do 139 punktów bazowych, najwyższego poziomu od co najmniej 17 lat.