Od początku roku do zamknięcia poniedziałkowej sesji akcje UniCreditu potaniały na giełdzie w Mediolanie o 46 proc. (wczoraj drożały nawet o 9,4 proc.), choć już wcześniej były w ujęciu historycznym tanie. To skutek trwającej oferty akcji banku, wartej 7,5 mld euro, która ma mu pomóc podnieść współczynniki adekwatności kapitałowej do poziomu wymaganego przez Europejski Urząd ds. Bankowości (EBA).
– To powinno przestraszyć regulatorów. Banki od dłuższego czasu dawały do zrozumienia, że nie będą w stanie jednocześnie pozyskać kapitału w obecnych okolicznościach – ocenił Nicolas Veron z brukselskiego ośrodka analitycznego Bruegel. – Teraz każdy bank będzie unikał oferty akcji jeszcze bardziej niż dotychczas – dodał Peter Braendle, zarządzający funduszami w Swisscanto Asset Management.
Widmo załamania
EBA chce, aby największe banki strefy euro tymczasowo zwiększyły kapitały podstawowe do 9 proc. ważonych ryzykiem aktywów. W grudniu urząd podał, że UniCreditowi do spełnienia tego celu brakuje 8 mld euro, największym kredytodawcom zaś łącznie 115 mld euro. Do 20 stycznia mają oni przedstawić plany, jak zasypią tę lukę kapitałową. Na ich realizację mają czas do połowy roku.
Właściciel Pekao zaoferował inwestorom prawa poboru, uprawniające do objęcia dwóch nowych walorów po 1,94 euro każdy, czyli z 43-proc. dyskontem wobec ceny akcji UniCreditu z połowy ubiegłego tygodnia (zapisy na akcje trwają do 27?stycznia). Do dziś jednak dyskonto mocno stopniało, co czyni ofertę mniej atrakcyjną dla inwestorów. – Losy UniCreditu pokazują, że banki, których sytuacja jest niejasna, nie mogą sprzedawać akcji w ofertach publicznych – ocenił Carl Weinberg, główny ekonomista High Frequency Economics. Akcje włoskiego banku, na które nie będzie chętnych, obejmie 26 instytucji, które gwarantują jego emisję. Ale analitycy wskazują, że inni kredytodawcy – np. rozważający emisję akcji Commerzbank, większościowy udziałowiec BRE Banku – mogą już nie być w stanie takich gwarancji uzyskać.
Tymczasem EBA zaapelowała do banków, aby nie próbowały podnosić współczynników wypłacalności poprzez zmniejszanie wartości aktywów. – Jeśli banki ograniczą akcję kredytową, aby osiągnąć wymagane wskaźniki adekwatności kapitałowej, możemy się spodziewać naprawdę głębokiego załamania kredytowego i w efekcie naprawdę głębokiej recesji – wyjaśnił Weinberg.