Prada – właściciel takich marek jak Miu Miu, Car Shoe i Church's, a także produktów oferowanych pod własną nazwą – zanotował w okresie od lutego do kwietnia sprzedaż w wysokości 782,3 miliona euro (1,04 miliarda dolarów), w dużej mierze dzięki zwiększeniu sieci sklepów. Po wyłączeniu efektu kursowego sprzedaż wzrosła o 15 procent.
Zysk netto we wspomnianym kwartale wzrósł o 14 procent do 138,2 miliona dolarów. Prada podała, że wynik byłby lepszy, gdyby nie straty spowodowane niekorzystnymi kursami walutowymi. Marża brutto firmy wzrosła dzięki odejściu od modelu hurtowego na rzecz bardziej rentownego pomysłu własnych butików.
– To wciąż przyzwoite wyniki, szczególnie biorąc pod uwagę kontekst – powiedział David Maia, analityk w Aurel BGC.
Od początku ubiegłego roku słabszy wzrost gospodarczy i ograniczenie apetytów konsumentów negatywnie odbijały się na branży dóbr luksusowych. Jako pierwsze ofiarą zmieniających się trendów padły bardziej masowe marki. Na początku zeszłego roku brytyjski Burberry ostrzegł, że popyt na jego produkty spada. W kolejnych miesiącach gigant na rynku dóbr luksusowych, LVMH Moët Hennessy Louis Vuitton, także przyznał, że dostrzega spadek zainteresowania jego główną marką, Louis Vuitton.