Ben Bernanke pozostaje na stanowiska przewodniczącego Fedu dłużej, niż sobie tego życzył i niż powinien – oświadczył prezydent USA Barack Obama. Jego poniedziałkowa wypowiedź na antenie telewizji PBS to najwyraźniejsza jak dotąd wskazówka, że z końcem stycznia, gdy upłynie druga kadencja Bernankego, na czele Fedu stanie ktoś inny.
Wprawdzie obserwatorzy amerykańskiego banku centralnego od dłuższego czasu wróżyli, że Obama nie mianuje Bernankego na trzecią kadencję, ale zaskakiwać może to, że prezydent potwierdził te przypuszczenia właśnie teraz. Dzisiaj kończy się bowiem posiedzenie Federalnego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC), decyzyjnego organu Fedu, które zwieńczy konferencja prasowa Bernankego. Na rynkach spodziewano się, że wykorzysta on tę okazję do rozwiania wątpliwości dotyczących tego, kiedy Fed zacznie wycofywać się z ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej (QE). Przypominając o zbliżającej się zmianie u sterów Fedu, Obama zmniejszył wiarygodność wypowiedzi Bernankego.
Więcej niepewności
– Naprawdę trudno oczekiwać, że kolejny przewodniczący Fedu zmieni kurs polityki pieniężnej. Z drugiej strony Obama nie ułatwia Bernankemu komunikacji z rynkami, gdy mówi o nim w czasie przeszłym – ocenił Roberto Perli, były ekonomista Fedu, dziś partner w firmie analitycznej Cornerstone Macro.
Tymczasem, zdaniem analityków, to właśnie niejednoznaczne sygnały płynące z Fedu są przyczyną pogorszenia nastrojów na światowych rynkach w ostatnich tygodniach. W drugiej połowie maja Bernanke zasugerował, że Fed przerwie QE, czyli skup aktywów za wykreowane pieniądze, gdy będzie to uzasadniała koniunktura. To uruchomiło falę domysłów, jakie dane należy uważać za dobre. Te, które ukazały się wczoraj, też nie dały klarownej odpowiedzi na pytanie, czy pora już na normalizację polityki pieniężnej w USA.
Jak podał Departament Handlu, w maju – w przeliczeniu na rok – ruszyła budowa 914 tys. domów. To odczyt o 6,8 proc. lepszy niż w kwietniu, ale gorszy od prognoz. Jednocześnie liczba złożonych w maju wniosków o budowę domu spadła o 3,1 proc., do 974 tys. w przeliczeniu na rok. Departament Pracy podał z kolei, że indeks cen konsumpcyjnych wzrósł w maju o 0,1 proc. w porównaniu z kwietniem, po dwóch miesiącach zniżek. Ten odczyt, niższy od oczekiwań ekonomistów, sugeruje, że Fed nie musi na razie przejmować się inflacją i może kontynuować QE.