Czy grzechy z Wall Street pogrążą Mitta Romneya?

To nie mormońska religia może przeszkodzić republikańskiemu politykowi w zdobyciu prezydentury, ale kontrowersyjne decyzje, jakie podejmował, kierując funduszem Bain Capital

Aktualizacja: 18.02.2017 00:34 Publikacja: 06.04.2012 04:25

Na zdjęciu (od prawej) Newt Gingrich, Rick Santorum, Ron Paul

Na zdjęciu (od prawej) Newt Gingrich, Rick Santorum, Ron Paul

Foto: Bloomberg

Wyniki dotychczasowych prawyborów wskazują, że Mitt Romney, były gubernator Massachusetts, ma największe szanse na zdobycie republikańskiej nominacji. Prezydentem USA może więc zostać weteran świata finansów, człowiek, który przez kilkanaście lat kierował odnoszącym sukcesy funduszem typu private equity Bain Capital. Walka o zwycięstwo będzie jednak ciężka. Romneyowi nie udało się jak dotąd zdobyć wystarczającej większości głosów delegatów potrzebnych do partyjnej nominacji, a jego kandydatura nie porywa mas. Jednym z czynników ograniczających sukcesy są bowiem jego kontrowersyjne działania jako prezesa Bain Capital.

Śladami Gordona Gekko

Romney wielokrotnie chwalił się, że ma ogromne doświadczenie jako finansista i organizator, które pozwoli mu postawić amerykańską gospodarkę na nogi i zapewnić Amerykanom nowe miejsca pracy. Syn biznesmena George'a Romneya (prezesa American Motors Corporation, który w latach 1963-69 był gubernatorem Michigan, a w latach 1969-73 sekretarzem budownictwa i rozwoju miast), były mormoński misjonarz, w 1977 r. został zatrudniony przez firmę konsultingową Bain & Company. Szybko piął się tam po szczeblach kariery i w 1983 r. założył fundusz Bain Capital, którym kierował z przerwami do 1999 r., gdy stanął na czele komitetu przygotowującym zakończoną finansowym sukcesem olimpiadę w Salt Lake City. W latach 1984-1999 jego fundusz przynosił?inwestorom instytucjonalnym średnią roczną?stopę zwrotu aż 88 proc. Kierując nim?Romney dorobił się majątku szacowanego na 250 mln USD.

Jest jednak druga strona tego sukcesu. Film dokumentalny „Kiedy Mitt Romney przybył do miasta" (wyprodukowany przez sympatyków jego republikańskiego konkurenta Newta Gingricha) pokazuje, że Bain Capital pod rządami Romneya pozbawił pracy tysiące Amerykanów. Film ten przytacza wiele przykładów na to, że Bain Capital przejmował spółki z tradycjami, które miały przejściowe kłopoty, zadłużał je, drenował finansowo, boleśnie ciął koszty, wychodził z inwestycji z ogromnymi zyskami a przejętym firmom pozwalał bankrutować likwidując zakłady będące filarami gospodarek małych amerykańskich miasteczek.

Jedną ze spółek doprowadzonych przez Bain Capital do bankructwa była Dade International,?firma z Florydy produkująca sprzęt medyczny. W 1994 r. grupa inwestorów, na której?czele stanął fundusz Romneya, kupiła ją za 450 mln USD (z czego na Bain przypadło 30 mln USD). W 1999 r. Bain Capital, wraz ze wspólnikami, zmusił ją do pożyczenia setek milionów dolarów. Pieniądze te posłużyły do wykupienia przez Dade własnych akcji z rąk Baina oraz innych udziałowców. Bain zarobił na tej transakcji 242 mln USD, jego wspólnik bank Goldman Sachs 121 mln USD, kierownictwo Dade zebrało do swoich prywatnych portfeli 55 mln USD. Dodatkowo przez pięć lat Bain zainkasował 100 mln USD opłat związanych z kierowaniem spółką?Dade, która trzy lata po wyjściu z niej funduszu Romneya zbankrutowała pod ciężarem długów.

Inny przykład: AmPad, producent AGD, kupiony przez Bain Capital w 1992 r. za 5,1 mln USD. W 1994 r. spółka ta miała 19,8 mln USD długu, a rok później, dzięki „nowatorskim metodom zarządzania" stosowanym przez fundusz Romneya już 443,7 mln USD. Bain ściągnął od tej firmy również dziesiątki milionów dolarów w różnego rodzaju opłatach, a w 1996 r. sprzedał jej akcje na giełdzie zarabiając kolejne miliony dolarów. W 2000 r. AmPad, zadłużony przez ludzi Romneya zbankrutował. – Część produkowanych tam rzeczy można było taniej wytwarzać w Chinach czy w Indonezji. Było tylko kwestią czasu, zanim międzynarodowa konkurencja zniszczyłaby te miejsca pracy. Fabryka była skazana na bankructwo i nie było niczego, co Mitt powinien i mógł zrobić, by ją ocalić – bronił działań Baina Marc Walpow, były dyrektor tego funduszu.

– Mitt Romney nie jest kapitalistą. To drapieżny korporacyjny oprych. Jeśli zastanawiacie się, czemu tak wiele etatów w przemyśle idzie za granicę, powinniście przyjrzeć się Mittowi Romneyowi. Twierdzi, że stworzył tysiące miejsc pracy. Ale te etaty powstały w Meksyku i Azji Południowo-Wschodniej – twierdzi Rick Tyler, jeden z autorów wspomnianego filmu.

– To oblega, że Mitt Romney prowadzi kampanię w Karolinie Południowej, czyli tam gdzie jego działania w Bain Capital uderzyły w wiele firm – grzmiał gubernator Teksasu Rick Perry, były kontrkandydat Romneya w republikańskich prawyborach, który kilka miesięcy temu wycofał się z wyścigu o nominację.

Ciekawym przypadkiem jest postępowanie Bain Capital wobec DDI Corporation, spółki nabytej przez fundusz Romneya w 1996 r., która przeprowadziła ofertę publiczną w 1999 r. Według filmu Bain załatwił w banku Lehman Brothers rekomendację „kupuj" dla jej akcji, choć analitycy  mieli co do wątpliwości, czy taka rekomendacja jest zgodna z prawdą. Oferta przyniosła 70 mln USD a inwestorzy kupowali akcje licząc na dalszy rozwój spółki, mamieni zapewnieniami Baina o świetlanej przyszłości DDI. Po pół roku fundusz Romneya nagle sprzedał papiery warte 39 mln USD, a cztery miesiące później pozbył się akcji wartych 54 mln USD. Kurs akcji DDI załamał się a firma dwa lata później zbankrutowała. Romney zaprzecza, by miał coś wspólnego z tymi transakcjami, ale dokumenty regulatora wskazują, że oficjalnie zasiadał jeszcze wtedy we władzach Bain Capital i posiadał 1,3 mln akcji DDI.

„The Wall Street Journal" przyjrzał się 77 spółkom, w które Bain zainwestował w czasie, gdy?kierował nim Romney. 22 proc. z nich zbankrutowało w ciągu dziesięciu lat od ich przejęcia?przez fundusz obecnego kandydata na prezydenta.

Chciwość czasem jest dobra

Romney broni się, że inwestycje Baina stworzyły o 100 tys. miejsc pracy więcej, niż zostało zlikwidowanych w wyniku działań tego funduszu. Nie wiadomo jednak skąd wziął te dane, gdyż ani Bain Capital, ani nikt inny nie prowadził takich statystyk. Faktem jest jednak, że część spółek, w które zainwestował fundusz Romneya odniosło sukces. Bain chwali się m. in., że pomógł zrobić z małej firmy Staples jednego z potentatów na światowym rynku artykułów biurowych. Fundusz zainwestował w nią 5 mln USD i zarobił w 1989 r. 13 mln USD na jej ofercie publicznej. Dzisiaj Staples zatrudnia 90 tys. ludzi w 26 krajach. – W prywatnym sektorze są spółki, które rozwijają się i prosperują. Ale są też firmy, które powinny zostać ograniczone, by przeżyć. Czasem odnosimy w tym sukcesy, czasem nie – twierdzi Romney.

Inwestorzy w trakcie kampanii wyborczej mogą jednak to nieco inaczej oceniać. W dobie kryzysu gospodarczego kontrowersyjne decyzje firmy Romneya mogą wywołać nieufność wyborców. Zwłaszcza, że Romney wydaje się nie rozumieć przeciętnego Amerykanina obawiającego się bezrobocia. – Lubię mieć możliwość zwalniania osób, które świadczą mi usługi – powiedział na jednym z wieców wyborczych.

Wszyscy republikańscy kandydaci chcą obniżek podatków w połączeniu z cięciami wydatków rządu

Inną wadą Romneya jest to, że niezwykle często zmienia zdanie w kwestiach fundamentalnych dla republikańskiego wyborcy. Również tych dotyczących gospodarki. Ostro krytykował kosztowną i nieefektywną reformę zdrowia przeprowadzoną przez administrację prezydenta Baracka Obamy. Jednakże jako gubernator Massachusets przeprowadził zmiany w systemie ochrony zdrowia oparte na niemal takich samych założeniach – i uważa to za wielki sukces. Gwałtownie atakował rządowe programy pomocy dla banków, ale później, gdy zaczęły one przynosić dobre efekty, zaczął je chwalić i twierdził, że zawsze je popierał.

– Mitt Romney musi się zmierzyć ze swoim najgroźniejszym kontrakandydatem. Mittem Romneyem z przeszłości – żartuje amerykański komik Conan O'Brien. Wiele wskazuje, żena walkę między Romneyami wygra Obama.

[email protected]

Barack Hussein Obama już nie obiecuje zmian

Prezydent Barack Obama będzie w tym roku walczył o reelekcję. Nie musi się martwić o partyjną nominację, jest już naturalnym kandydatem demokratów. Cztery lata temu prowadził kampanię pod prostym i chwytliwym hasłem „Change" (zmiany). Obiecywał rozruszanie amerykańskiej gospodarki, ukaranie pazernych finansistów z Wall Street, obniżkę cen paliw i zmniejszenie długu publicznego o połowę. Z większości obietnic się nie wywiązał (nikogo nie ukarano za kryzys finansowy, benzyna jest nadal droga, a dług publiczny znacznie większy niż za rządów George'a W. Busha), więc tym razem jest ostrożniejszy z wyborczą retoryką. Głównie chwali się osiągnięciami: tym, że za jego kadencji przybyło w USA 3,9 mln miejsc pracy (ale bezrobocie wciąż jest wysokie), tym, że jego administracji udało się postawić na nogi sektor motoryzacyjny, że nieco zwiększono regulację sektora finansowego oraz że USA w większym stopniu uniezależniły się od zagranicznej ropy i gazu (dzięki „łupkowej rewolucji" rozpoczętej za rządów Busha). Do sukcesów Obamy, którymi się nie chwali, można zaliczyć umiejętne wyprowadzanie USA z kryzysu finansowego przez sekretarza skarbu Timothy'ego Geithnera. Winą prezydenta jest jednak przyzwolenie na wzrost biurokracji i państwowych wydatków oraz zbyt ostrożne podejście do chińskiego zagrożenia gospodarczego.

Konserwatysta, polityczny weteran i libertarianin

Rick Santorum

Były kongresmen z Pensylwanii (1995 – 2007) w prawyborach depcze po piętach Romneyowi, gromadząc głosy republikańskich konserwatystów oraz innych wyborców nielubiących lidera prawyborów. Jest znany głównie ze swojego społecznego konserwatyzmu, niechęci do środowisk gejowskich oraz „jastrzębich" poglądów na temat Iranu, Bliskiego Wschodu i Rosji. Santorum ma też jednak bardzo szczegółowy program gospodarczy „Made in America". Chce on przywrócić konkurencyjność amerykańskiemu przemysłowi, czemu ma służyć obniżka CIT z 35 proc. do 17,5 proc. – a dla firm utrzymujących miejsca pracy w przemyśle w USA do zera. Biurokracja i nadmierne regulacje mają zostać zmniejszone, a system podatkowy uproszczony poprzez wprowadzenie dwóch stawek PIT:?10 proc. i 28 proc. Santorum chce obniżyć podatek od zysków kapitałowych do 12 proc., wprowadzić poprawkę do konstytucji ograniczającą wydatki rządu do 18 proc. PKB, ograniczyć mandat Fedu do dbania o stabilność cen oraz wspierać krajowe wydobycie ropy i gazu. Gdy zasiadał w Kongresie, dużo zrobił, by zostały uchwalone kontrowersyjne ulgi podatkowe wprowadzone przez administrację George'a W. Busha. Nieco dogmatyczny idealista, który może mieć problemy ze zdobyciem prezydentury ze względu na swoje głęboko rygorystyczne poglądy obyczajowe.

Newt Gingrich

Choć popiera go Chuck Norris, nie przekłada się to na wyniki prawyborów. Media i wyborcy widać przykładają większą wagę do jego poplątanego życia rodzinnego (ma już trzecią żonę, pierwsza obsmarowuje go w mediach) niż do ogromnego doświadczenia i kompetencji. Gingrich jest bez wątpienia najlepiej przygotowanym republikańskim kandydatem do sprawowania urzędu prezydenta, ale dla wielu wyborców jest po prostu na to za stary. Zasiadał w Kongresie w latach 1979 – 1999, w latach 1995 – 1999 był spikerem Izby Reprezentantów, autor „Kontraktu z Ameryką", czyli programu, który zreformował USA końca XX w., człowiek roku 1995 magazynu „Time", w 1998 r. doprowadził do przyjęcia pierwszego zbilansowanego budżetu od 1969 r. Tym razem chce powtórzyć sukcesy z lat 90. Gingrich zapowiada, że obniży CIT do 12,5 proc., zlikwiduje podatek od zysków kapitałowych oraz zbliży Amerykę do wprowadzenia liniowego podatku od dochodów osobistych wynoszącego 15 proc. Niepopularna i kosztowna reforma zdrowia wprowadzona przez administrację Obamy ma zostać zniesiona – podobnie jak wiele regulacji ograniczających rozwój gospodarczy USA. Gingrich opowiada się za wspieraniem uniezależniania się USA od zagranicznych surowców energetycznych, co opakował w chwytliwe hasło obniżenia ceny benzyny do 2,5 USD za galon (co „gwarantuje" Chuck Norris). Opowiada się on również za odważną politykę zagraniczną – miał udział w jej współtworzeniu za czasów administracji Billa Clintona i Busha Juniora. Przyjaciel Polski (jego obecna żona Callista ma polskie korzenie).

Ron Paul

Legenda libertariańskiej prawicy, która zadziwia swoim fenomenem wielu politologów. Zbiera poparcie wyborców niezadowolonych z przerostu rządu i dzięki temu wypada zwykle na trzeciej (czasem drugiej) pozycji w prawyborach. Lekarz, który zasiada w Kongresie od 1997 r., wsławił się ogromną konsekwencją w trzymaniu się swojego programu. Zwolennik austriackiej szkoły ekonomicznej, regularnie głosujący przeciw ustawom przewidującym wzrost wydatków rządowych i biurokracji. Nigdy nie poparł budżetu z deficytem. Inflacyjny jastrząb chcący likwidacji Fedu, podatku dochodowego od osób fizycznych oraz policji skarbowej (IRS). Chce uczynić usługi medyczne łatwiej dostępnymi dla biedniejszych obywateli poprzez wycofanie reformy Obamy i zwiększenie konkurencji na rynku. Jeśli zostanie prezydentem, jego administracja będzie popierała wolny handel z resztą świata. W polityce zagranicznej oznaczałoby to jednak powrót do izolacjonizmu w stylu lat 20. ubiegłego wieku i wycofanie amerykańskich wojsk z zagranicy (co według krytyków Paula oznaczałoby zrzeczenie się przez USA statusu supermocarstwa). Paul zapowiada, że będzie strzegł wolności obywatelskich w USA przed rządem. Takie postulaty sprawiają, że cieszy się poparciem m.in.: wielu lewicowych demokratów – rozczarowanych polityką Obamy, prawicowych tropicieli rządowych spisków, drobnych przedsiębiorców, prostytutek (Paul chce znoszenia barier administracyjnych dla tej branży) i... wojskowych zaniepokojonych sytuacją w USA. Gdy głównymi darczyńcami na kampanię Romneya są Goldman Sachs i inne banki inwestycyjne, to kampanię Paula opłacają głównie żołnierze: armii, marynarki i Korpusu Piechoty Morskiej USA.

Gospodarka światowa
Opłaciła się gra pod Elona Muska. 500 proc. zysku w kilka tygodni
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka światowa
Jak Asadowie okradali kraj i kierowali rodzinnym kartelem narkotykowym
Gospodarka światowa
EBC skazany na kolejne cięcia stóp
Gospodarka światowa
EBC znów obciął stopę depozytową o 25 pb. Nowe prognozy wzrostu PKB
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka światowa
Szwajcarski bank centralny mocno tnie stopy
Gospodarka światowa
Zielone światło do cięcia stóp